TEKSTY O ŻYWIENIU

MIT WEGETARIANIZMU: ŻYWNOŚĆ, SPRAWIEDLIWOŚĆ I ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ

POWIEDZIANO NAM, ŻE DIETA WEGETARIAŃSKA MOŻE NAKARMIĆ GŁODNYCH, UHONOROWAĆ ZWIERZĘTA I URATOWAĆ PLANETĘ. ALE CZY TO PRAWDA?

Lierre Keith wierzyła w tę roślinną dietę i spędziła dwadzieścia lat jako weganka. W książce „Mit wegetarianizmu” dowodzi jednak, że zostaliśmy sprowadzeni na manowce – nie przez nasze tęsknoty za sprawiedliwym i zrównoważonym światem, ale przez naszą ignorancję. Prawda jest taka, że rolnictwo jest bezlitosnym atakiem na planetę i więcej tego samego nas nie uratuje. W służbie jednorocznych zbóż ludzie zniszczyli prerie i lasy, doprowadzili do wyginięcia niezliczonych gatunków, zmienili klimat i zniszczyli wierzchnią warstwę gleby – podstawę samego życia. Keith przekonuje, że jeśli mamy uratować tę planetę, nasze jedzenie musi być aktem głębokiej i trwałej naprawy: musi pochodzić z wnętrza żywych społeczności, a nie być im narzucane.

Po części pamiętnik, po części poradnik żywieniowy, a po części manifest polityczny, „Mit wegetarianizmu” podważy wszystko, co wydawało ci się, że wiesz o polityce żywieniowej. „Mit wegetarianizmu” to jedna z najważniejszych książek, jakie mogą przeczytać ludzie, całe masy ludzi, którzy starają się ze wszystkich sił, inteligencji, umiejętności, nadziei, marzeń i pamięci odwrócić katastrofalny kurs, na jakim znajduje się nasza planeta. To wspaniała książka, pełna przemyślanych, uduchowionych nauk i odpowiedniego gniewu. Mój podziw dla dzielenia się przez Lierre życiowym doświadczeniem i wiedzą jest pełny.”

Alice Walker, nagrodzona autorka „The Color Purple”

„Ta książka uratowała mi życie. The Vegetarian Myth nie tylko jasno pokazuje, jak powinniśmy się odżywiać, ale także jak dominujący system żywnościowy zabija planetę. Ta niezbędna książka rzuca wyzwanie wielu destrukcyjnym mitom, według których żyjemy, i oferuje nam drogę powrotną do naszych ciał, a także do walki o ocalenie planety.”

Derrick Jensen, autor Endgame i A Language Older Than Words

„Każdy, kto je, powinien przeczytać tę książkę. Każdy, kto jada wegetariańsko, powinien ją zapamiętać…. To najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałem na temat diety, rolnictwa i ekologii. A jako rolnik i były weganin, to wiele mówi.”

Aric McBay, autor książek What We Leave Behind i Peak Oil Survival

DLACZEGO TA KSIĄŻKA?

To nie była łatwa książka do napisania. Dla wielu z was nie będzie to łatwa książka do przeczytania. Wiem. Byłam weganką przez prawie dwadzieścia lat. Znam powody, które zmusiły mnie do przyjęcia ekstremalnej diety i są one honorowe, nobilitujące nawet. Powody takie jak sprawiedliwość, współczucie, rozpaczliwa i wszechogarniająca tęsknota za naprawą świata. Aby ocalić planetę – ostatnie drzewa świadczące o wiekach, skrawki dzikiej przyrody wciąż pielęgnujące zanikające gatunki, milczące w swoich futrach i piórach. Chronić bezbronnych, pozbawionych głosu. Aby nakarmić głodnych. A przynajmniej powstrzymać się od udziału w horrorze, jakim jest hodowla fabryczna.

Te polityczne pasje rodzą się z głodu tak głębokiego, że dotykającego tego, co duchowe. Albo były dla mnie, i nadal są. Chcę, by moje życie było okrzykiem bojowym, strefą wojny, strzałą wycelowaną i wypuszczoną w serce dominacji: patriarchatu, imperializmu, industrializacji, każdego systemu władzy i sadyzmu. Jeśli obraz walki cię zraża, mogę go przeformułować. Chcę, żeby moje życie – moje ciało – było miejscem, gdzie ziemia jest pielęgnowana, a nie pożerana; gdzie przemoc się kończy. I chcę, żeby jedzenie – pierwsza pielęgnacja – było aktem, który podtrzymuje, a nie zabija.

Ta książka jest napisana, aby wspierać te pasje, ten głód. Nie jest to próba wyśmiewania koncepcji praw zwierząt ani szydzenia z ludzi, którzy chcą łagodniejszego świata. Zamiast tego, ta książka jest próbą uhonorowania naszych najgłębszych tęsknot za sprawiedliwym światem. A tym tęsknotom – za współczuciem, za zrównoważonym rozwojem, za sprawiedliwym podziałem zasobów – nie służy filozofia ani praktyka wegetarianizmu. Zostaliśmy sprowadzeni na manowce. Wegetarianie mają najlepsze intencje. Stwierdzam teraz to, co będę powtarzała później: wszystko, co mówią o hodowli fabrycznej jest prawdą. Jest ona okrutna, marnotrawna i niszcząca. Nic w tej książce nie ma na celu usprawiedliwienia czy promowania praktyk przemysłowej produkcji żywności na jakimkolwiek poziomie. Ale pierwszym błędem jest założenie, że hodowla fabryczna – praktyka, która ma zaledwie pięćdziesiąt lat – jest jedynym sposobem hodowli zwierząt. Ich obliczenia dotyczące zużytej energii, spożytych kalorii, niedożywionych ludzi, opierają się na założeniu, że zwierzęta jedzą zboże.

Można karmić zwierzęta ziarnem, ale nie jest to dieta, dla której zostały zaprojektowane. Zboże nie istniało, dopóki ludzie nie udomowili jednorocznych traw, najwyżej 12 000 lat temu, podczas gdy tury, dzikie przodkowie krowy domowej, istniały przez dwa miliony lat wcześniej. Przez większą część historii ludzkości przeglądający i pasący się nie konkurowali z ludźmi. Zjadały to, czego my nie mogliśmy jeść – celulozę – i zamieniały ją w to, co mogliśmy – białko i tłuszcz. Ziarno drastycznie zwiększy tempo wzrostu bydła mięsnego (nie bez powodu mówi się o „kukurydzy”) i produkcję mleka u krów mlecznych. Zabije je również. Delikatna równowaga bakteryjna w żwaczu krowy stanie się kwaśna i przejdzie w stan septyczny. Kurczaki chorują na stłuszczenie wątroby, jeśli są karmione wyłącznie zbożem, a nie potrzebują go do przeżycia. Owce i kozy, również przeżuwacze, naprawdę nie powinny nigdy dotykać tego materiału.

To nieporozumienie rodzi się z ignorancji, ignorancji, która ciągnie się przez całą długość i szerokość mitu wegetariańskiego, przez naturę rolnictwa, aż po naturę życia. Jesteśmy miejskimi przemysłowcami i nie znamy pochodzenia naszego jedzenia. Dotyczy to również wegetarian, pomimo ich roszczeń do prawdy. Obejmowało to również mnie, przez dwadzieścia lat. Każdy, kto jadł mięso, był w zaprzeczeniu; tylko ja stawiałem czoła faktom. Z pewnością większość ludzi, którzy spożywają mięso z hodowli fabrycznych, nigdy nie zadała sobie pytania, co i jak umarło. Ale szczerze mówiąc, większość wegetarian też nie. Prawda jest taka, że rolnictwo jest najbardziej destrukcyjną rzeczą, jaką ludzie zrobili dla naszej planety, i więcej tego samego nas nie uratuje. Prawda jest taka, że rolnictwo wymaga hurtowego zniszczenia całych ekosystemów. Prawda jest również taka, że życie nie jest możliwe bez śmierci, że niezależnie od tego, co jesz, ktoś musi umrzeć, aby cię nakarmić.

Chcę pełnego rozliczenia, rozliczenia, które wykracza poza to, co jest martwe na twoim talerzu. Pytam o wszystko, co umarło w tym procesie, o wszystko, co zostało zabite, aby dostarczyć to jedzenie na twój talerz. To jest bardziej radykalne pytanie, i jest to jedyne pytanie, które przyniesie prawdę. Ile rzek zostało spiętrzonych i osuszonych, ile prerii zostało zaoranych, a lasy wycięte, ile wierzchniej warstwy gleby obróconej w pył i zdmuchniętej w duchy? Chcę wiedzieć o wszystkich gatunkach – nie tylko o jednostkach, ale o całych gatunkach – chinookach, żubrach, wróblach polnych, szarych wilkach. I chcę czegoś więcej niż tylko liczby martwych i zmarłych. Chcę ich z powrotem.

Pomimo tego, co wam powiedziano, i pomimo szczerości mówców, jedzenie soi nie przywróci im życia. Dziewięćdziesiąt osiem procent amerykańskiej prerii zniknęło, zamienione w monokulturę jednorocznych zbóż. Uprawa pługowa w Kanadzie zniszczyła 99 procent pierwotnej próchnicy. W rzeczywistości, zanikanie wierzchniej warstwy gleby „rywalizuje z globalnym ociepleniem jako zagrożeniem dla środowiska”. Kiedy lasy deszczowe padają łupem wołowiny, postępowcy są oburzeni, świadomi, gotowi do bojkotu. Ale nasze przywiązanie do mitu wegetarianizmu pozostawia nas w zakłopotaniu, milczeniu i ostatecznie unieruchomieniu, gdy winowajcą jest pszenica, a ofiarą preria. Przyjęliśmy za akt wiary, że wegetarianizm jest drogą do zbawienia, dla nas i dla planety. Jak może on niszczyć jedno i drugie?

Musimy być gotowi zmierzyć się z odpowiedzią. W cieniu naszej ignorancji i zaprzeczania kryje się krytyka samej cywilizacji. Punktem wyjścia może być to, co jemy, ale końcem jest cały sposób życia, globalny układ sił i nie mała doza osobistego przywiązania do niego. Pamiętam dzień w czwartej klasie, kiedy panna Fox napisała na tablicy dwa słowa: cywilizacja i rolnictwo. Pamiętam z powodu ciszy w jej głosie, powagi jej słów, wyjaśnienia, które było niemal oratorskie. To było ważne. I zrozumiałem. Z tego punktu wypływało wszystko, co było dobre w ludzkiej kulturze: wszelka łatwość, łaska, sprawiedliwość. Narodziła się religia, nauka, medycyna, sztuka, a niekończąca się walka z głodem, chorobami, przemocą mogła zostać wygrana, a wszystko dlatego, że ludzie zorientowali się, jak uprawiać własne jedzenie.

W rzeczywistości rolnictwo spowodowało straty netto dla praw człowieka i kultury: niewolnictwo, imperializm, militaryzm, podziały klasowe, chroniczny głód i choroby. „Prawdziwym problemem nie jest więc wyjaśnienie, dlaczego niektórzy ludzie powoli przyjmowali rolnictwo, ale dlaczego w ogóle ktokolwiek się nim zajął, skoro jest to tak oczywiste bestialstwo” – pisze Colin Tudge z London School of Economics. Rolnictwo jest również niszczycielskie dla innych stworzeń, z którymi dzielimy ziemię, a ostatecznie dla systemów podtrzymywania życia samej planety. Stawką jest wszystko. Jeśli chcemy mieć zrównoważony świat, musimy być gotowi zbadać relacje władzy stojące za fundamentalnym mitem naszej kultury. W przeciwnym razie poniesiemy porażkę.

Kwestionowanie na tym poziomie jest trudne dla większości ludzi. W tym przypadku emocjonalna walka nieodłącznie związana z opieraniem się jakiejkolwiek hegemonii jest spotęgowana przez naszą zależność od cywilizacji i naszą indywidualną bezradność w jej powstrzymaniu. Większość z nas nie miałaby szans na przeżycie, gdyby jutro upadła infrastruktura przemysłowa. A nasza świadomość jest równie utrudniona przez naszą bezsilność. W ostatnim rozdziale nie ma listy dziesięciu prostych rzeczy, ponieważ, szczerze mówiąc, nie ma dziesięciu prostych rzeczy, które uratują Ziemię. Nie ma osobistego rozwiązania. Jest zazębiająca się sieć hierarchicznych układów, rozległe systemy władzy, które muszą zostać skonfrontowane i zdemontowane. Możemy się nie zgadzać, jak najlepiej to zrobić, ale musimy to zrobić, jeśli Ziemia ma mieć jakąkolwiek szansę na przetrwanie.

W końcu cały hart ducha na świecie będzie bezużyteczny bez wystarczającej ilości informacji, by wytyczyć zrównoważony kurs naprzód, zarówno osobiście, jak i politycznie. Jednym z moich celów w pisaniu tej książki jest dostarczenie tych informacji. Zdecydowana większość ludzi w USA nie uprawia żywności, nie mówiąc już o polowaniu i zbieraniu jej. Nie mamy możliwości oceny, ile śmierci ucieleśnia się w porcji sałatki, misce owoców, talerzu wołowiny. Żyjemy w środowiskach miejskich, w ostatnich szeptach lasów, tysiące mil od zdewastowanych rzek, prerii, mokradeł i milionów stworzeń, które umarły dla naszych obiadów. Nie wiemy nawet, jakie pytania zadać, by się tego dowiedzieć.

W swojej książce Długie życie, miód w sercu Martin Pretchel pisze o Majach i ich koncepcji kas-limaal, co w przybliżeniu tłumaczy się jako „wzajemne zadłużenie, wzajemna inspiracja”. „Wiedza, że każde zwierzę, roślina, osoba, wiatr i pora roku jest zadłużona wobec owoców wszystkiego innego, jest wiedzą dorosłych. Wyjście z długu oznacza, że nie chcesz być częścią życia i nie chcesz wyrosnąć na dorosłego” – wyjaśnia Pretchel jeden ze starszych.

Jedynym wyjściem z wegetariańskiego mitu jest dążenie do kas-limaal, do dorosłej wiedzy. Jest to koncepcja, której potrzebujemy, zwłaszcza ci z nas, którzy są niewzruszeni niesprawiedliwością. Wiem, że ja go potrzebowałam. W narracji mojego życia pierwszy kęs mięsa po dwudziestoletniej przerwie oznacza koniec mojej młodości, moment, w którym przyjęłam obowiązki dorosłości. Był to moment, w którym przestałam walczyć z podstawową algebrą wcielenia: aby ktoś mógł żyć, ktoś inny musi umrzeć. W tej akceptacji, z całym jej cierpieniem i smutkiem, jest zdolność do wyboru innej drogi, lepszej drogi.

Aktywiści-rolnicy mają zupełnie inny plan niż polemistyczni pisarze, aby przeprowadzić nas od zniszczenia do zrównoważonego rozwoju. Rolnicy zaczynają z zupełnie innymi informacjami. Słyszałam twierdzenia wegetariańskich aktywistów, że akr ziemi może pomieścić tylko dwa kurczaki. Joel Salatin, jeden z arcykapłanów zrównoważonego rolnictwa i ktoś, kto rzeczywiście hoduje kurczaki, szacuje tę liczbę na 250 sztuk na akr. Komu wierzyć? Jak wielu z nas wie wystarczająco dużo, by mieć jakiekolwiek zdanie? Frances Moore Lappe twierdzi, że potrzeba od 12 do 16 funtów zboża, aby wyprodukować jeden funt wołowiny. Tymczasem Salatin hoduje bydło bez żadnych zbóż, obracając przeżuwacze na wieloletnich polikulturach, budując z roku na rok wierzchnią warstwę gleby. Mieszkańcy miejskich kultur przemysłowych nie mają żadnego punktu styczności ze zbożem, kurczakami, krowami, ani, tym bardziej, z wierzchnią warstwą gleby. Nie mamy żadnych podstaw doświadczenia, które mogłyby przeważyć argumenty politycznych wegetarian. Nie mamy pojęcia, co i ile jedzą rośliny, zwierzęta czy gleba. Co oznacza, że nie mamy pojęcia, co sami jemy.

Konfrontacja z prawdą o hodowli fabrycznej – jej torturującym traktowaniu zwierząt, jej żniwach środowiskowych – była dla mnie w wieku szesnastu lat aktem o głębokim znaczeniu. Wiedziałam, że ziemia umiera. Było to codzienne zagrożenie, przed którym żyłam od zawsze. Urodziłam się w 1964 roku. „Cichy” i „wiosna” były nierozłączne: trzy sylaby, nie dwa słowa. Piekło było tutaj, w rafineriach ropy naftowej w północnym New Jersey , w asfaltowym podmiejskim piekle, w pęczniejącej fali ludzi topiących planetę. Płakałam z Żelaznookim Codym, tęskniłam za jego cichym kajakiem i niezmąconym kontynentem rzek i bagien, ptaków i ryb. Razem z bratem wspinaliśmy się na pradawne drzewo krabowe w miejscowym parku i marzyliśmy o tym, żeby w jakiś sposób kupić całą górę. Żadnych ludzi, żadnych dyskusji. Kto by tam mieszkał? Wiewiórki, to wszystko co mogłem wymyślić. Czytelniku, nie śmiej się. Poza Bobbym, naszym chomikiem, wiewiórki były jedynymi zwierzętami, jakie kiedykolwiek widziałem. Mój brat, dobrze zsocjalizowany w męskości, zaczął torturować owady i celować z procy w wróble. Ja zostałam weganką.

Tak, byłam zbyt wrażliwym dzieckiem. Moją ulubioną piosenką w wieku pięciu lat – i tu wolno ci się śmiać – była „Those Were the Days” Mary Hopkin. Jaką romantyczną, tragiczną przeszłość mogłam opłakiwać w wieku pięciu lat? Ale to było takie smutne, takie wspaniałe; słuchałam tej piosenki w kółko, aż wyczerpałam się od płaczu. Dobra, to jest zabawne. Ale nie mogę się śmiać z bólu, jaki czułam z powodu bezsilnego przyglądania się zniszczeniu mojej planety. To było prawdziwe i przytłaczało mnie. A polityczni wegetarianie oferowali zniewalający balsam. Nie rozumiejąc natury rolnictwa, natury natury, czy w końcu natury życia, nie miałam możliwości wiedzieć, że jakkolwiek honorowe były ich impulsy, ich recepta była ślepym zaułkiem, prowadzącym do tego samego zniszczenia, które chciałem powstrzymać.

Te impulsy i ignorancja są nieodłącznym elementem mitu wegetariańskiego. Przez dwa lata po tym, jak wróciłam do jedzenia mięsa, byłam zmuszona czytać wegańskie fora informacyjne w sieci. Nie wiem dlaczego. Nie szukałam walki. Sama nigdy nic nie zamieszczałam. Wiele małych, intensywnych subkultur ma elementy kultowe, a weganizm nie jest wyjątkiem. Może przymus miał związek z moim własnym zagubieniem, duchowym, politycznym, osobistym. Może wracałam do widoku wypadku: to tutaj zniszczyłem swoje ciało. Może miałam pytania i chciałam się przekonać, czy potrafię sprostać odpowiedziom, które kiedyś trzymałam w garści, odpowiedziom, które wydawały mi się sprawiedliwe, ale teraz wydawały mi się puste. Może nie wiem dlaczego. Za każdym razem byłam niespokojna, zła i zdesperowana.

Ale jeden post był punktem zwrotnym. Pewien weganin przedstawił swój pomysł na uchronienie zwierząt przed zabijaniem – nie przez ludzi, ale przez inne zwierzęta. Ktoś powinien zbudować płot w środku Serengeti i oddzielić drapieżniki od ofiar. Zabijanie jest złe i żadne zwierzę nie powinno umierać, więc wielkie koty i dzikie kły przeszłyby na jedną stronę, podczas gdy gnu i zebry żyłyby na drugiej. Wiedział, że mięsożercy będą w porządku, ponieważ nie muszą być mięsożercami. To było kłamstwo przemysłu mięsnego. Widział, jak jego pies je trawę: dlatego psy mogą żyć na trawie. Nikt się nie sprzeciwiał. Wręcz przeciwnie, inni się do tego przyłączyli. Mój kot też je trawę – dodała z entuzjazmem jedna z kobiet. Mój też! Ktoś inny dodał. Wszyscy zgodzili się, że ogrodzenie jest rozwiązaniem problemu śmierci zwierząt.

Zauważmy, że miejscem realizacji tego wolnościowego projektu była Afryka. Nikt nie wspomniał o północnoamerykańskiej prerii, gdzie zarówno drapieżniki, jak i przeżuwacze zostały wytępione na rzecz jednorocznych zbóż, które uwielbiają wegetarianie. Ale wrócę do tego w rozdziale 3. Wiedziałem wystarczająco dużo, by wiedzieć, że to szaleństwo. Ale nikt inny na tablicy ogłoszeń nie widział w tym schemacie nic złego. Więc, zgodnie z teorią, że wielu czytelnikom brakuje wiedzy, by ocenić ten plan, zamierzam cię przez to przeprowadzić. Mięsożercy nie mogą przeżyć na celulozie. Mogą od czasu do czasu zjeść trawę, ale używają jej leczniczo, zwykle jako środka oczyszczającego ich przewody pokarmowe z pasożytów. Z drugiej strony, przeżuwacze ewoluowały, by jeść trawę. Mają żwacz (stąd nazwa przeżuwacz), pierwszy z serii wielu żołądków, który działa jak zbiornik fermentacyjny. To, co tak naprawdę dzieje się wewnątrz krowy czy gnu, to bakterie zjadające trawę, a zwierzęta zjadające bakterie.

Lwy, hieny i ludzie nie mają układu pokarmowego przeżuwaczy. Dosłownie od zębów do odbytu jesteśmy stworzeni do mięsa. Nie mamy mechanizmu do trawienia celulozy. Tak więc po mięsożernej stronie płotu, głód zabierze każde zwierzę. Niektóre wytrzymają dłużej niż inne, a te niektóre zakończą swoje dni jako kanibale. Padlinożercy urządzą sobie imprezę z okazji Tłustego Wtorku, ale kiedy kości zostaną wyczyszczone, oni również będą głodować. Na tym cmentarz się nie skończy. Bez pasiek, które zjadłyby trawę, ziemia w końcu zamieni się w pustynię. Dlaczego? Ponieważ bez paszy, która dosłownie wyrównałaby szanse, rośliny wieloletnie dojrzewają i zacieniają punkt wzrostu u podstawy rośliny. W tak kruchym środowisku jak Serengeti, rozkład jest głównie fizyczny (wietrzenie) i chemiczny (utlenianie), a nie bakteryjny i biologiczny jak w środowisku wilgotnym. W rzeczywistości przeżuwacze przejmują większość biologicznych funkcji gleby, trawiąc celulozę i zwracając składniki odżywcze, ponownie dostępne, w postaci moczu i kału.

Jednak bez przeżuwaczy, materia roślinna będzie się piętrzyć, ograniczając wzrost i zaczynając zabijać rośliny. Goła ziemia jest teraz wystawiona na działanie wiatru, słońca i deszczu, minerały wypłukują się, a struktura gleby jest zniszczona. W naszej próbie ratowania zwierząt, zabiliśmy wszystko. Po stronie przeżuwaczy, gnu i ich przyjaciele będą się rozmnażać tak skutecznie jak zawsze. Ale bez kontroli drapieżników, szybko będzie więcej paszy niż trawy. Zwierzęta prześcigną swoje źródło pożywienia, zjedzą rośliny aż do ziemi, a następnie umrą z głodu, pozostawiając po sobie poważnie zdegradowany krajobraz. Wniosek z tego jest oczywisty, ale wystarczająco głęboki, by zainspirować religię: musimy być zjadani tak samo, jak musimy jeść. Pasiekacze potrzebują swojej codziennej celulozy, ale trawa potrzebuje również zwierząt. Potrzebuje obornika z jego azotem, minerałami i bakteriami, potrzebuje mechanicznej kontroli aktywności wypasu, potrzebuje zasobów przechowywanych w ciałach zwierząt i uwalnianych przez degradatorów, gdy zwierzęta umierają.

Trawa i pastwiska potrzebują siebie nawzajem tak samo jak drapieżniki i ofiary. To nie są relacje jednokierunkowe, nie są to układy dominacji i podporządkowania. Jedząc, nie wyzyskujemy się nawzajem. Jesteśmy tylko na zmianę. To była moja ostatnia wizyta na wegańskich tablicach ogłoszeń. Zrozumiałam wtedy, że ludzie tak głęboko ignorujący naturę życia, z jego cyklem mineralnym i handlem węglem, jego punktami równowagi wokół starożytnego kręgu producentów, konsumentów i degraderów, nie będą w stanie mnie poprowadzić, ani w istocie podjąć żadnych użytecznych decyzji dotyczących zrównoważonej kultury ludzkiej. Odwracając się od wiedzy dorosłych, wiedzy o tym, że śmierć jest wbudowana w pożywienie każdej istoty, od bakterii po niedźwiedzie grizzly, nigdy nie byliby w stanie nakarmić emocjonalnego i duchowego głodu, który rozbolał mnie od przyjęcia tej wiedzy. Może w końcu ta książka jest próbą ukojenia tego bólu przeze mnie samą.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

TRZY UMYSŁY PRAWDZIWEGO KUCHARZA

Pierwszy z nich to Radosny Umysł. Czym można się radować pracując w kuchni? Możliwością przygotowywania jedzenia dla innych, jedzenia, które im smakuje i czyni ich radosnymi. To jest radość kucharza. Dlaczego gotowanie dla innych uszczęśliwia? Wszyscy, którzy praktykują są prawdziwymi skarbami, skarbami całego wszechświata. To wielka radość i skarb móc ich nakarmić. Dlatego przed podaniem jedzenia tenzo oddaje wszystkim pokłon, mówiąc w ten sposób: proszę, jedzcie!

Na świecie żyją różni ludzie, pracują w różnych zawodach. Są wśród nich tacy, którzy, tak jak wy praktykują zazen, aby oczyścić swoje życie i obrać drogę prawdy. Są też ludzie, którzy gotują, aby ich nakarmić. Niewielu potrafi gotować w ten sposób. To daje wielką radość. Narodziliśmy się na tej ziemi – pośród tylu różnych gwiazd i planet – jako istoty ludzkie. Napotkaliśmy nauki Buddy i ludzi, którzy są jak buddowie. Czy coś może dawać większe szczęście niż podtrzymywanie życia tych ludzi?

Mam nadzieję, że w Polskich rodzinach jest inaczej niż w Japonii, gdzie coraz mniej osób gotuje w domu. W takich domach nie ma noży, desek do krojenia, patelni, garnków! Jest tylko jedna rzecz – kuchenka mikrofalowa. Nie jest jeszcze tak źle, jeśli ktoś kupuje w supermarkecie gotowe jedzenie i podgrzewa je w kuchence mikrofalowej. Często jedzenia nawet się nie podgrzewa, je się na zimno. Ludzie mówią, że gotowanie jest zbyt kłopotliwe, że nie mają na to czasu. Wybierają łatwiejsze sposoby. Jeśli tak się dzieje w jednym pokoleniu, to jeszcze w porządku. Ale jeśli takie zachowania zostaną przekazane kolejnemu pokoleniu i jeszcze następnemu, to w końcu nadejdzie moment, że nie będzie już ludzkich istot.

Drugi Umysł, który wymienia Dogen to Rodzicielski Umysł, Umysł Seniora. Kiedy byliśmy dziećmi rodzice gotowali dla nas z oddaniem, dlatego mogliśmy wyrosnąć na istoty ludzkie. Urodziłem się w roku 1939, tuż przed wybuchem II wojny światowej. W czasie wojny było bardzo mało żywności, wszyscy w Japonii doświadczaliśmy jej braku. Któregoś wieczoru moja mama ugotowała skromny posiłek – w jednym garnku ryż i warzywa. Mama uważała, że spożywanie tak skromnego posiłku w ciemnym pomieszczeniu świątyni będzie zbyt przygnębiające, dlatego zaproponowała, abyśmy poszli do ogrodu. Zjedliśmy w ogrodzie w ciepłych promieniach słońca. To było bardzo radosne. Matka była ogromnie troskliwa, zależało jej na tym, aby posiłek stał się radośniejszy. Pamiętam dobrze ten wieczór, czułem się szczęśliwy. Było wtedy mnóstwo biednych ludzi, wielu rodziców nie dojadało, żeby przeznaczyć więcej jedzenia dla swoich dzieci. Teraz jedzenia jest dużo, więcej niż potrzebujemy: fastfoody, mrożonki, gotowe potrawy. To prawdziwe przeciwieństwo tamtych czasów. Żyjąc w bogatym świecie jemy jedzenie o wiele niższej jakości, niedobre, pozbawione umysłu. Kiedy jedzenia było mało, było ono lepsze, było przygotowane z umysłem, z sercem. Tego rodzaju przeciwieństwa zawsze występują w ludzkim świecie. Los Polaków w trakcie wojny musiał być o wiele trudniejszy. Wszyscy przeszliśmy przez to cierpienie i teraz cieszymy się światem wokół nas. Musimy coś zrobić z tymi przeciwnościami, z tym porządkiem rzeczy odwróconym do góry nogami.

Trzeci umysł wymieniony przez Dogena Zenji to Wielkoduszny Umysł. Wielkoduszny Umysł to ten, który wie, że ja nie jestem odrębny od innych istot, że jestem jednym z niebem i ziemią. Ważne jest, według słów Dogena, aby wykonywać swoją pracę, jeść, wymieniać się z innymi ludźmi przedmiotami i myślami, utrzymując ten Wielki Umysł. Jednakże często uświadamiamy sobie, że nasz umysł staje się bardzo mały, bardzo wąski, myślimy wtedy „to jest dobre”, „to jest smaczne”, „to nie jest smaczne”, „ta osoba jest miła, a tamta nie”, „posiadam mniej, niż on”, „on ma więcej, niż ja”. Dogen Zenji nauczał, aby trzymać się z dala od tego małego umysłu, aby pamiętać, że jesteśmy jak niebo i ziemia. „Utrzymuj zawsze Wielki Umysł” – nauczał Dogen.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

SMAK KWAŚNY

DSC_5064

Wiosna to czas elementu drewna i smaku kwaśnego. System narządów związany z tym okresem to wątroba i woreczek żółciowy. Dominującą emocją jest gniew, a antidotum cierpliwość. Po okresie maksymalnego yin – zimie i elemencie wody, braku światła i niskiej temperatury wchodzimy w okres tak zwanego małego yang, czyli wzrastającej energii, która pobudza do życia i aktywizuje uśpione w nas potencjały. Wiosna to ruch i dlatego jest to czas w którym dobrze przywrócić ciału aktywność fizyczną jednak przede wszystkim to pora na detoks i oczyszczenie pozbycie się zgromadzonych przez okres zimowy ociężałości i wyjście ze smutku, depresji czy melancholii jaka często nas dotyka podczas długiej mrocznej zimy.

Kuchnia wiosną powinna być lekka i oczyszczająca, bogata w surowe warzywa i owoce, soki, sałatki i surówki. To czas regeneracji, głodówek i wszelkiego rodzaju diet. Kolor elementu drewna to zielony dlatego wskazane są wszystkie świeże i młode rośliny – zioła, sałaty i kiełki. W systemie ajurwedy wiosną wskazane są pokarmy typu „vatta”. Smak kwaśny jest ściągający i gromadzi i chroni płyny w naszym organizmie, ma działanie odświeżające i odmładzające, jak mawiają Chińczycy „kwaśne” czyni szczęśliwym i przez swoje działanie ściągające (ruch do wewnątrz) ma zdolność uspokajania naszego umysłu, a szczególnie gorących emocji jak gniew, irytacja, drażliwość – czy stanów depresyjnych i stresu. Dobry jest też na koncentrację, kiedy mamy mocno rozproszony umysł. Wszystkie te emocjonalne złogi potrzebują oczyszczenia – dlatego wiosną dobre są wszystkie dynamiczne formy medytacji i pracy z ciałem. Joga, Thai Chi, Qi gong, taniec, jogging, długie spacery, wycieczki rowerowe – jednym słowem lekka dieta i dużo ruchu. Smak kwaśny stabilizuje yin wątroby i reguluje wzrastające yang dlatego dobrze do smaku kwaśnego dodać odrobinę smaku ostrego związanego z elementem metalu. Dobrze unikać energetycznie gorącego pożywienia o tak zwanych właściwościach „re” – gorących i tłustych i ciężkostrawnych potraw, ponieważ obciążają one wątrobę, która w tym okresie potrzebuje oczyszczenia. Smak kwaśny powinien być używany z rozwagą tak jak dobrze ograniczyć smak słony. Generalnie wskazane są produkty o termice Yang, które pobudzają i stymulują energię. To jest dobry czas na koktajle z dodatkiem trawy jęczmiennej i przyjmowania mikroalg jak spirulina i chlorella. W tym okresie jak już wspomniałem dobre jest surowe i techniki takie jak blanszowanie, parowanie oraz krótkie gotowanie z użyciem dużej ilości płynów. Jeżeli chodzi o smak słodki (przemiana ziemi – żołądek i śledziona) to wskazane są mocno skoncentrowane pokarmy jak miód, czy syropy (agawa, mniszek). Dobrze doprawiać ostrymi przyprawami jak curry, imbir, bazylia, fenkuł etc.

DSC_6628

drewno

Nadprzyrodzone siły wiosny stwarzają wiatr w Niebiosach i drzewo na Ziemi. W organizmie tworzą wątrobę i ścięgna, tworzą kolor zielony… umożliwiają głosowi wyrażanie krzyku… tworzą oczy, smak kwaśny i emocję gniewu.

Klasyk medycyny wewnętrznej

Smak kwaśny działa jak rozpuszczalnik pomaga nam rozłożyć zgromadzone przez zimę tłuszcze i białka. Wątroba kontroluje nasze oczy, napięcie naszych mięśni i ścięgien – jej stan odzwierciedlają paznokcie, a wydzieliną są łzy. Zaburzenia wątroby odzwierciedlają się w tych właśnie częściach ciała. Duży poziom agresji i gniewu także wskazuje na zaburzoną wątrobę.

To największy gruczoł w organizmie człowieka (1,5 – 2 kg)
Górna część dotyka przepony a dolna organów jamy brzusznej
Wątroba dostarcza dotlenioną krew i zaopatruje tkanki wątrobowe, zbiera krew z układu trawiennego i trzustki
– To organ trawienia
– obiegu krwi
– uczestniczy w procesie hemolizy w trzustce w ten sposób powstaje żółć
– tworzenie mocznika – produkt końcowy przemiany białkowej – co wskazuje na związek pomiędzy nerkami i wątrobą
– wytwarzanie żółci, a energia potrzebna do wytwarzania żółci powstaje dzięki oddychaniu tkanek wątroby i jest wydzieliną komórek wątrobowych, żółć pomaga w trawieniu, emulgowaniu tłuszczy i wspiera ich wchłanianie.

– przemiany materii:

– węglowodanów
– tłuszczy
– białek
– wody
– witamin
– hormonów

Zatem wątroba wytwarza żółć a woreczek żółciowy ją przechowuje, uwalniając ją do jelita cienkiego tym samym wzmacniając proces trawienia. Forma woreczka żółciowego wykazuje cechy narządu Yang ponieważ jest pusty w środku (pustość i przestrzeń charakteryzują Yang) natomiast jego funkcja ma cechy narządu Yin przechowując czysty płyn – żółć. Wątroba i woreczek żółciowy są w tak silny sposób powiązane ze sobą, że nie sposób rozdzielić zarówno ich funkcji jak i zaburzeń. Podobnie wpływ emocji gniewu czy rozdrażnienia jest przypisany właśnie tym organom. Wątroba odpowiada za naszą zdolność planowania, a woreczek żółciowy za podejmowanie decyzji i dokonywanie osądów. Ich zaburzenia na poziomie psychologicznym objawiają się jako niezdecydowanie i nieśmiałość.

DSC_6626

Zatem termicznie pożywienie wiosenne powinno być przede wszystkim lekkie i mało tłuste o jakości ciepłej i wznoszącej. W systemie dietetyki chińskiej nie poleca się diety opartej jedynie na surowym pożywieniu, gdyż ma ona działanie wychładzające, a pamiętać należy również o czynniku zewnętrznym czyli dużej ilości wiatru i niestabilnej temperaturze wiosennej – zasada jest taka by dieta była dostosowana do kondycji naszego organizmu i warunków zewnętrznych – w żadnej mierze nie jest to zestaw sztywnych zasad, a raczej praktyczna wiedza oparta na obserwacji i obecności. Kolejną kluczową kwestią jest poznanie własnej kondycji u solidnego lekarza Tradycyjnej Medycyny Chińskiej i podparcie tego badaniami współczesnej medycyny i dopiero wówczas możemy pracować poprzez dietoterapię w znaczeniu leczenia. Nie ma złotych i uniwersalnych diet, bowiem każdy organizm jest inny.

Zrzut ekranu 2020-03-10 o 18.01.58Bardzo polecam pokarmy detoksykujące i alkalizujące ponieważ współcześnie nasze organizmy są bardzo zakwaszone i żyjemy w sposób bardzo stresogenny i chaotyczny – dlatego kluczowe są również techniki medytacji, praktyki mindfulness i relaksacji. Skłaniam się ku poglądowi, że nasza uważność i dbanie o jakość każdej czynności to najbardziej skuteczny sposób by powracać do naturalnego spokoju i harmonii. Uwaga i Troska jaką wkładamy w każdą chwilę jest najlepszą terapią, ponieważ stanowi skuteczną przeciwwagę dla niedbałości i rozproszenia, ponieważ nasza rzeczywistość została tak uwarunkowana, aby wciąż skłaniać nasz umysł do niepokoju, zmartwień i myślenia o przyszłości, kiedy prawdziwe życie osadzone w tu i teraz i tak naprawdę realnie istnieje jedynie w bieżącej chwili. Dobrze stworzyć przestrzeń i okoliczności, które pozwalają nam na proste bycie ze sobą, wyciszenie i kontemplację z dala od cyfrowego zgiełku i medialno – marketingowego spektaklu. Zawsze najlepszym antidotum jest natura – wyjazd, długi spacer itd.

Wiosną śmiało możemy ograniczyć jedzenie, pozwolić sobie na posty i głodówki – dać naszemu organizmowi odpocząć. Jeść lekko i mało. Dobrze ograniczyć produkty glutenowe, słodycze i wysokobiałkowe ciężkostrawne pokarmy. Pić dużo świeżych soków, wyśmienite są kiszonki i probiotyki – ponieważ oczyszczają i odtruwają. Świetna jest kambucha i kiszony sok z buraka czy kapusty. Sałaty, kiełki, młode warzywa na naszym stole powinno być zielono i soczyście.

DSC_7540

Jabłka, rabarbar, mango, pomarańcze czerwone, owoce suszone

i warzywa takie jak: ziemniaki młode, marchew, papryka, cebula, kapusta młoda, sałata lodowa, warzywa strączkowe, karczochy, szparagi, smardze, szczaw, rzodkiewki, groszek, bób, smardze.

Produkty najbardziej alkalizujące:

Warzywa: szpinak, seler naciowy, buraki, botwina, jarmuż, kalarepa, roszponka, rukola, koper, szczypiorek, natka pietruszki, fasola biała, fasola adzuki, fasola pinto, ogórek, brokuły, bakłażan, pomidor, szparagi, marchew, kalafior, cykoria, dynia, por, sałata, cebula, papryka, ziemniaki, rzodkiew, cukinia, brukselka, czosnek, kapusta kiszona, fasola szparagowa, sok pomidorowy, groszek zielony, soja

Owoce: morele, banany, czerwona porzeczka, awokado, figi, kiwi, melon, śliwki suszone, daktyle, rodzynki, jabłka, wiśnie, mango, cytryny, pomarańcze, mandarynki, brzoskwinie, gruszki, jagody, maliny, truskawki, ananasy, arbuzy

A także: orzechy laskowe, komosa ryżowa, miód, masła roślinne, marmolady, kakao, kawa, czarna herbata

Kombinacja smaku kwaśnego i słodkiego (drewno – ziemia / wątroba i woreczek żółciowy – żołądek, trzustka i śledziona)

Produkty kwaśne i słodkie:

Cytryny, kapusta kiszona, kwaśne jabłka (dzikie), kwaśne śliwki, limonki, marynaty, owoce głogu, owoce róży, chleb na zakwasie, czarna jagoda (borówka), fasolka adzuki, jabłka, jeżyny, jogurt, malina, mandarynki, mango, oliwki, pomidory, ser, winogrona

(Drewno – ogień)
Kwaśne i gorzkie: ocet

(Drewno – metal)
Kwaśne i ostre: por

Prawdopodobnie najmocniejszym i najpopularniejszym środkiem służącym do szybkiego usunięcia zastoju wątroby oraz towarzyszącej mu depresji jest ocet. Wybieraj nierafinowany ocet z cydru jabłkowego, brązowego ryżu lub wina ryżowego albo inne octy w dobrym gatunku. Smak octu jest zarazem gorzki i kwaśny. Ocet ma właściwości odtruwające i silnie pobudzające. Jego działanie można poprawić, mieszając go z miodem – po 1 łyżeczce miodu i octu na filiżankę wody. Nie można jednak zawsze zdawać się na dobroczynne działanie octu, zamiast tego należy zweryfikować podstawowy sposób odżywiania. Ponieważ ocet jest ogrzewający, może przyczynić się do pogorszenia stanu osób z oznakami gorąca – lepiej wtedy zastąpić go sokiem z cytryny, limonki lub grejpfruta, które także są gorzkie i kwaśne, ale ochładzają i w ogóle ich działanie przebiega stopniowo.

Żyto, sałata rzymska, szparagi, amarantus (szarłat), quinoa, lucerna (alfalfa), liście rzodkwi i skórka pomarańczy. Wiele gorzkich ziół, a szczególnie korzeń mniszka lekarskiego (Taraxacum officinalis), przewiercień chiński (Bupleurum falcatum, chiń. chai hu), chaparral (Larrea divaricata), nasiona ostropestu plamistego (Sylibum marianum), korzeń mahonii (Mahonia repens) i koszyczki rumianu szlachetnego (Anthemis nobilis) mają wybitne właściwości oczyszczające wątrobę.

 

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

JESIEŃ ZIMA – W ŻYWIENIU SIŁA

W systemie tradycyjnej medycyny chińskiej energię możemy czerpać z trzech podstawowych źródeł. Pierwszy z nich to nasz wrodzony potencjał przekazany nam przez rodziców, drugim jest oddech i pobieranie energii Qi z powietrza i słońca, a ostatni jest kumulowany za sprawą pożywienia. Jesień to czas kiedy szczególnie musimy zadbać o to by nie trwonić życiodajnej energii, gdyż mamy mało słońca i powietrze staje się coraz bardziej „ciężkie” z powodu zanieczyszczeń cywilizacyjnych.

Jeżeli dodatkowo jesteśmy chorowici z natury i mamy słabą odporność wówczas dobrze serwować sobie wysokoenergetyczne gotowane i ciepłe jedzenie oraz zadbać o regularność posiłków i odpowiednią dawkę snu i wypoczynku. Czas jesienny i zimowy nie sprzyja również nadmiernemu wysiłkowi fizycznemu, ponieważ jest to okres w którym cała natura coraz bardziej przechodzi w stan spoczynku i regeneracji. Jest to doskonały moment na spożywanie dobrej jakości ziaren, gdyż zawierają w sobie skumulowaną i „zagęszczoną” energię dlatego pełne ziarno nie pozbawione otrębów i zarodków, które są bogate w mający niebagatelną dla naszej odporności – selen. Jest tego pierwiastka dużo w orzechach i nasionach w grochu, fasoli, brokułach i brukselce.

prawa nerka
Według akademickiej medycyny największe stężenie selenu w naszym organizmie jest w nerkach, a nerki w tradycyjnej medycynie chińskiej odpowiedzialne są za „przetrzymywanie” energii i substancji otrzymywanych od rodziców w chwili poczęcia. Nerki oprócz filtrowania krwi i wytwarzania moczu mają kilka funkcji. Prawa nerka utrzymuje właściwą temperaturę ciała dbając o ciepło w śledzionie i żołądku oraz wytwarzanie energii ochronnej i poruszania płynów wewnętrznych i wysoce niewskazane jest jedzenie wyziębiających pokarmów, które osłabiają prawą nerkę nazwaną „małym ogniem życia” od którego zależy cały system moczowo – płciowy. Lewa nerka natomiast odpowiedzialna jest za substancję ciała – w tym jakość kości, szpiku, mózgu, włosów, zębów i krwi. Kondycja naszych uszu świadczy o nerkach i to one dla terapeuty medycyny chińskiej stanowią podstawę diagnozy, a natomiast brwi reprezentują właściwości energetyczne nerek.

lewa nerka
W tradycyjnej medycynie chińskiej postrzega się człowieka i jego kondycję również w kontekście duchowo – emocjonalnym, gdyż wpływ naszych emocji na stan naszego zdrowia ma często ogromne znaczenie i dbanie o równowagę psychiczną jest jednym z kluczowych elementów profilaktyki zdrowia. I tak czas jesieni związany z systemem płuc i jelita grubego powiązany jest z emocją smutku, żalu i obaw o przyszłość to powoduje uczucie ciężkości i stagnacji, depresyjnego przytłoczenia co prowadzi do patologii i zaburzeń systemu nerek i pęcherza moczowego wywołując strach i osłabiając nerki, a tym samym naszą wolę do działania i siłę życiową. Dlatego ważnym jest by dbać o swój psychiczno – duchowy wymiar kultywując współczucie wobec innych istot, otwartość, serdeczność i praktykę uważności rozumiejąc, że emocjonalne stany są nietrwałe i iluzoryczne, to prowadzi do kultywowania nieustraszoności i rozwijanie silnej woli poprzez dyscyplinę codziennej praktyki.

Zrzut ekranu 2021-10-03 o 16.06.56

Smak ostry, który jest związany z jesienią działa na płuca i jelito grube i pomaga rozpraszać stagnację związaną ze śluzem i pokarmy takie jak chili, czosnek, cebula i imbir dobra jest też rzepa i chrzan. Dobrze jesienią spożywać też wodorosty takie jak kombu, które są najdłuższymi roślinami wodnymi i mają właściwości zmiękczające i korzystnie działają na nerki oraz ochładzają i uspokajają płuca. Surowe warzywa o ostrym smaku maja najbardziej rozpraszające działanie jednak chłodną i wyziębiającą termikę dlatego by ją ocieplić lekko podsmażając. Bardzo dobrze jesienią spożywać również pokarmy bogate w beta – karoten i błonnik. Dynię, marchew, kapusta włoska, brokuły. Bardzo dobre są otręby zbóż a wśród nich jesienią wyśmienity jest owies. Aby uzupełnić energię Qi dobrze używać korzeń żeń – szenia, lukrecję, korzeń traganka chińskiego.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

TWÓRCZY OGIEŃ

Czy nie widzisz, że ty i ja
jesteśmy jak gałęzie jednego drzewa?
Z twoją radością nadchodzi mój śmiech,
Twój smutek wywołuje moje łzy, miłość.
Czy życie w którym jesteśmy oboje,
mogłoby być inne?

Tsu Yeh, Dynastia Cin, 265 – 316 n.e

Lato to czas mocy, ekspansji, jak to się mówi w teorii pięciu przemian jest czas związany z elementem ognia. Jak powiadają rdzenne tradycje – żywioł ognia jest jedynym, którego człowiek jeszcze nie zanieczyścił. Psychologicznie ogień reprezentuje naszą siłę i moc. To symbol emocji, pasji i zaangażowania – wszystko to jest związane z naszym sercem i tak zwanym „Shen“; sercem – umysłem. Ogień to też nasze gorące emocje nacechowane dynamiką i ekspansywnością, które podobnie jak ogień mogą być bardzo bezlitosne i destruktywne nacechowane gwałtownością i przemocą.

Przeciwieństwem ognia jest woda związana z zimą, smakiem słonym, nerkami i pęcherzykiem moczowym. Nadmiar emocjonalnego ognia niszczy i wypala naszą siłę życiową – Qi, której nerki są „magazynem“. Dlatego napad gwałtownych i na-energetyzowanych emocji jak gniew i zazdrość „wypalają“ bardzo dużo energii jak dziki pozbawiony kontroli rozszalały ogień. Symbol ognia to też oczyszczenie, odkupienie i reprezentacja naszego „palącego się“ – ducha – światła. Moc serca to moc współczucia, wybaczenia i otwartości – nasza najgłębsza, a zarazem najbardziej delikatna pozbawiona neurotyczności i egotyzmu natura. W tradycji Majów – praca z ogniem i kakao – to najświętsze ceremonie bezpośrednio odnoszące się do naszego Ducha. Na zachodzie natomiast mamy swoje poranne ceremoniały picia kawy, która związana jest właśnie z elementem ognia – czyli naszym sercem i jelitem cienkim. Tak powszechne zaburzenia serca w naszym „nabuzowanym“ działaniem zachodnim kręgu kulturowym odzwierciedlają naszą chorobę Ducha – Serca, ponieważ nasza cywilizacja opiera się na skrajnie zindywidualizowanych i egotycznych parametrach rywalizacji i dominacji. Pożoga niekończących się wojen o surowce pod sztandarem walki o „wolność i demokrację“, ekonomiczny terror monokulturowej globalizacji, gloryfikacja skrajnego pozbawionego skrupułów materializmu i narcystyczna propaganda social mediów i ich komunikatów pozornej szczęśliwości – ukazują głęboką patologię w jakiej żyjemy, której najlepszą wizytówką jest stan planety i naszych własnych umysłów.

Zrzut ekranu 2021-06-17 o 11.11.54

Pozytywne jakości żywiołu ognia odzwierciedlające się w naszym życiu to szczęście wynikające z zadowolenia z tego kim się jest, zamiast tego co się posiada, to zdrowa radosna natura i żywotność, spontaniczne współczucie i troska, dobra energetyka, pamięć i inteligencja. To silna wola, zdolność do działania, inicjatywa, popęd seksualny, potrzeba realizowania zamierzeń, przebojowość, odwaga, szczerość i bezpośredniość. To moc pasji – miłości i troski w działaniu. W tak zwanym cieniu to nadpobudliwość, porywczość, zaciętość i upór, gwałtowność i upór, agresja i okrucieństwo. Kondycja naszego serca odzwierciedla się w ustach, oczach i cerze. Moc ognia to nasza zdolność do transformacji, to nasze kochające serce i otwarty „płomienny“ umysł pełen ciekawości i zaangażowania, to także moc oczyszczenia poprzez moc ceremoniału i żarliwej modlitwy. Drogą do odnalezienia swojej mocy jest twórczość i jestem zdania, że to lekarstwo dla naszej choroby – to uzdrawiający i oczyszczający aspekt żywiołu ognia – jego święty wymiar. Nasza zdolność kreacji jest ogromnym Darem, który czyniony z miłości i współczucia ma zdolność przywracania równowagi, harmonii i spokoju – tego wszystkiego czego tak nam brakuje. Kreatywność to także przekierowanie energii na nasze życie – tworzenie go, zamiast odtwarzanie i naśladowanie często negatywnych wzorców kulturowych, których jedynym celem wydaje się życie w rozproszeniu i desperacji. Twórczość to zdolność wydobywania ożywczej energii, którą uczymy się pozyskiwać z naszego wnętrza, z głębin swojego istnienia, a jednocześnie to droga poznania – dynamiczna medytacja nad tym kim w istocie jesteśmy. Zgłębianie nieskończonej tajemnicy. Mamy bardzo silny nawyk życia w zewnętrznym świecie, kultywowania wręcz toksycznego zaabsorbowania materialnym aspektem rzeczywistości i szukania szczęścia i spełnienia w czymś co ze swojej własnej natury jest przemijające i nietrwałe, a tym samym często kończy się rozczarowaniem. Rozczarowanie to brak magii – twórczego aspektu rzeczywistości. Przywrócenie naszemu życiu pełnego znaczenia wymiaru symbolicznego – to proces powracania do wrodzonej nam dziecięcej natury pełnej czystej i inspirującej energii, to transformacja cynizmu i zwątpienia w otwartość i zaufanie.

Zmiana nawyków postrzegania jest kluczem do zmiany rzeczywistości. Naszą percepcję zdominował negatywizm – gnostycka sfera odbić. Cała współczesna kultura popularna, czyli ta, która masowo kształtuje nasze wyobrażenia o świcie jest przesiąknięta symbolizmem katastrofy, przemocy, bezsilności i wręcz kultem negatywnych aspektów rzeczywistości. Jak to pisał Marshall McLuhan przekazem stał się środek przekazu, media stały się medium apokalipsy. Zrozumiałem to sam w swoim własnym życiu skupiając się na jedynie negatywnych i destrukcyjnych aspektach rzeczywistości. Kiedy nie potrafimy tego przekroczyć stajemy się pozbawionymi energii desperatami i cynikami, a nasze życie staje się pełne nieszczęścia i cierpienia – przyjmujemy rolę ofiary, przyzwalamy na status pionka do rozegrania w mrocznej i niezrozumiałej grze ciemnych sił.

352x500

Wszyscy doznajemy stanów negatywnych, powstających z agresywnego pragnienia, żeby było inaczej niż jest. Lgniemy bronimy, atakujemy, a ponieważ czujemy się w tym wszystkim dość marnie, winą za swój ból obarczamy świat. Tak działa negatywizm. Odczuwamy go jako coś straszliwie przykrego, cuchnącego i najchętniej byśmy się go wyzbyli. Ale jeśli wejrzymy w niego głębiej, okaże się, że ma on bardzo soczystą woń i tętni życiem. Negatywizm sam w sobie to nic złego: jest nadzwyczaj żywy i precyzyjny, ściśle związany z rzeczywistością.

Chogyam Trungpa „Mit wolności, a droga medytacji.“

Poziom skomplikowania świata w jakim żyjemy powoduje, że szukamy wzorców, schematów, motywów działania i zaczynamy spekulować opierając się na domysłach i lękach – co odzwierciedla się w popularności wszelkich spisków i konspiracji. Moim zdaniem problem z tymi teoriami polega na tym, że zaczynamy żyć w świecie wyobrażeń i abstrakcji tracąc kontakt z ziemią pod naszymi stopami i realnymi ludźmi wokół nas, ze zdrową tkanką prostego życia. Przekonanie o złych i morderczych motywach i motywacjach prowadzi nas wprost do samospełniającej się przepowiedni – przyczyną tego jest kultura przekazu medialnego – umysł uwarunkowany podatnością na sugestie i wrodzoną zdolność dopowiadania tak zwanych dalszych ciągów zdarzeń – jest to negatywny aspekt myślenia magicznego. Brak jest tutaj zakotwiczenia w ciele, w ziemi. Nasz umysł jest bez ustanku głodny wrażeń, odczuć i emocji. Stan lęku, zagrożenia i wielkiego spisku przeciwko ludzkości jest hollywoodzki dreszczowiec pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, ukrytych aluzji i narastającego napięcia – generuje to stan ciągłego podniecenia i odzwierciedla ludzką potrzebę megalomanii – utwierdzając nas w skrajnie egotycznym przekonaniu, że jako jedynie jeden z gatunków staliśmy się postaciami pierwszoplanowymi, a rzeczywistość ma wobec nas jakieś niewiarygodnie epickie plany. Moim zdaniem to kompletna fikcja wynikająca z fiksacji naszego umysłu, który uległ swojej własnej narracji.

Życie jest czymś więcej niż gatunek ludzki.

Zrzut ekranu 2021-06-17 o 11.13.45
Zrzut ekranu 2020-07-16 o 11.29.27

Bieg ludzkiej historii zmienił się tego pamiętnego dnia, gdy pewien przedstawiciel naszego gatunku o niespotykanym wcześniej stopniu samokontroli zdołał nie nasikać na ognisko, a zamiast tego ocalił płomienie i znalazł dla nich dobre zastosowanie: dostarczanie ciepła lub gotowanie obiadu. Freud uważał, że ten postęp – podobnie jak wiele innych odkryć istotnych dla cywilizacji – dokonał się dzięki unikalnej ludzkiej zdolności do kontrolowania i tłumienia wewnętrznych popędów i potrzeb, którym inne zwierzęta były posłuszne (nie ma niestety dowodów na to, że zwierzęta potrafią ugasić ogień, oddając na niego mocz…). Według Freuda samokontrola stanowiła warunek wstępny do kontrolowania ognia, a ono z kolei było zalążkiem cywilizacji i umożliwiło jej powstanie. „Ten wielki kulturowy podbój był więc nagrodą za wyrzeczenie się instynktu”.

Michael Pollan. „Magia gotowania”.

Jak wszystko jesteśmy przemijającą formą, a w świadomości tego widzę wielką mądrość i spokój. Akceptacja przemijania i śmierci, które są niczym innym jak częścią procesu życia jest drogą do zakończenia przemocy, procesem ewolucji świadomości, która rozumiejąc wiążące się z tym cierpienie rozwija troskę i współczucie wobec wszystkiego i wszystkich, bowiem wszystko powstaje, trwa i przemija doznając zarówno szczęścia i cierpienia. Takie jest życie. Brak akceptacji tych prawideł jest bezpośrednią przyczyną naszego niepotrzebnego cierpienia i bólu, które sami tworzymy dla siebie i innych. Przemocą jest narzucanie swojego świata innym – to wypaczenie żywiołu Ognia. Płonące stosy, książki, miasta i ciała. Płonące lasy i zwierzęta. Od kiedy jako gatunek nauczyliśmy się posługiwać żywiołem ognia nastąpił tak zwany rozwój cywilizacji. Ten rozwój pochłonął niezliczoną, bezbrzeżną masę ofiar w postaci, ludzi, zwierząt i samej natury. Dotarliśmy do punktu, gdzie jako istoty ludzkie możemy unicestwić całe życia na tej pięknej planecie. Czasem poraża mnie nasza inteligencja i brak serca. Obudzić to serce jest teraz naszą najważniejszą pracą, bo kiedy nasze serce będzie miało do dyspozycji naszą inteligencję – wówczas możemy dać temu światu niekończenie wiele dobra.

To nie jest kwestia polityki, ciągłego czekania na zmiany, odpowiednie warunki i okoliczności – to ta właśnie chwila. To właśnie my – nikt inny. Przepracować i uleczyć negatywizm – to dotrzeć do czystości, która jest w nas i ujrzeć ją w innych istotach – jako ich wrodzony i pierwotny potencjał. Tym nazywam prawdziwą Twórczość.

Ogień ma w sobie coś hipnotyzującego, potrafi wyzwolić opowieść, zanucić pieśń, zaprowadzić nas do miejsc poza czas. Żywy ogień, który ma w sobie coś pierwotnego to nośnik świadomości, żywej opowieści – magii, która otwiera naszą wyobraźnię i odsłania ukryte w naszym sercu tajemnice. Wszyscy jesteśmy Księgami pełnymi zaklęć, które trzeba złamać i wyzwolić. Kuchnia jest miejscem Życia, pozyskiwaniem energii i inspiracji jest połączeniem czegoś świętego i zarazem niezwykle przyziemnego jest mistyczno – praktyczna. To miejsce pracy z żywiołami, które trzeba poczuć i wejść z nimi w kontakt, zaprosić do tańca, bowiem kiedy brak nam szacunku do ich mocy i potęgi wówczas ukazują nam swoją niszczycielską potęgę. Ogień staje się piekłem, czymś absolutnym pozbawionym litości, pochłaniającą wszystko otchłanią. Koszmarem wojny i zniszczenia. Każdy żywioł posiada dwie natury, dwa oblicza – yin i yang. Jedno nie istnieje bez drugiego. Nie stracić kontaktu z żywiołami to zachować ciągłość ludzkiego przekazu i doświadczenia – dlatego kuchnia i gotowanie jest zarazem opowieścią o naszych ludzkich zmaganiach, walce o przetrwanie, pamięcią głodu i cierpienia, dekadencją próżności i wyrafinowania, nauką skromności i pokory, bogactwem obfitości i szczęścia, smakiem rajskiego jabłka i mozolnym trudem ciężkiej pracy. Zapachem wywróconej ziemi, spracowanych dłoni i przynoszącego ulgę deszczu. Jest prozą i poezją. Wyzyskiem i Łaską. Kuchnia jest tak naprawdę wszystkim – całym życiem. Ciałem, które umiera i duszą, która się rodzi. Jest współudziałem wszystkiego i wszystkich we wszystkim. Kuchnia pięciu przemian jest pamiętaniem o żywiołach, bowiem żyjemy w czasach globalnej amnezji ludzi robotów. Te odradzające się szamańskie tradycje, prastara duchowość przychodzi zawsze w czasach Wielkiego Zapomnienia, by odnowić związki z przestrzenią, powietrzem, ogniem, wodą i ziemią – kiedy po raz kolejny z powodu swojej ignorancji otwieramy Otchłań. Podrzucona wysoko złocista moneta losu wciąż jest nad naszymi głowami i nikt z nas nie wie – na którą stronę upadnie. Rzeczy wydają się pozornie przesądzone przez głosy umarłych proroków i raporty naukowców…

Może jednak prawda jest taka, że czas zawierzyć mocy swojej wyobraźni i po prostu ruszyć w drogę.

Zapraszam do subskrypcji newslettera: https://piniak.substack.com/ Gdzie będę się z wami dzielić wszystkim tym co dla mnie ważne od tekstów, podcasty, tłumaczenia i inspiracje. Będzie o mediach, kuchni, technologii, duchowości i życiu.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

KUCHNIA MAGICZNA

Nie wiem jak wy, ale ja mam takie doświadczenie, że kuchnia od zawsze była miejscem magicznym. To tam odbywały się interesujące rozmowy i wywody, dywagacje i spekulacje filozoficzne – kiedy imprezy dobiegały już finału, śpiący szli spać, a znokautowani używkami schodzili do podziemi swoich umysłów, by późnym popołudniem zagościć ponownie w rotacyjnym świecie trzech płaskich wymiarów i problemów tak zwanego dnia codziennego. Kuchnia powinna być wystarczająco duża by można było tańczyć i gotować, albo gotując tańczyć, lub też tańcząc gotować. Pokaż mi swoją kuchnię, a powiem ci kim jesteś…

W mojej pamięci mam kilka wspomnień – migawek związanych właśnie z tym miejscem. Pojawiają się postaci, które tańczą przy patelkach, garnkach, talerzach, moździerzach, chochlach w towarzystwie kuchennych chochołów i chochlików – psotnych urwisów i urwisek – duchów i zjaw kuchennych. Kuchnia służy życiu, dostarcza życiodajnych soków, jest tworem dobrych starych czarodziejów i wiedźm. Nieprzerwana linia i ich tajemne nauki spisywane i zakodowane w formułach, przepisach i recepturach.

Rolnictwo jest jedyną, radykalnie nową technologią, która kiedykolwiek pojawiła się na świecie; jest ona równoznaczna z wżynaniem się w ziemię. Jeśli przeczytacie jakąkolwiek monografię antropologiczną na temat Rdzennych Amerykanów, znajdziecie wzmiankę o tym, jak przybyli biali Europejczycy próbując siłą zaprowadzić wśród plemion rolnictwo, członkowie plemion zawsze mówili zaś to samo: „Co, chcecie abyśmy gwałcili naszą Matkę Ziemię? To zboczenie. Jak można prosić o to istotę ludzką?” Rolnictwo od razu objawia się tym ludziom jako zły uczynek. Nie ma wątpliwości, że ta technologia prowadzi w nieunikniony sposób i dosyć szybko do społecznej hierarchii, separacji, struktury klasowej i religii, tak jak ją rozumiemy – do klasy kapłańskiej, która mówi wszystkim co robić i jak myśleć. Innymi słowy, prowadzi ona do autorytaryzmu, a ostatecznie do samego państwa.

Ekonomię, pieniądze, całą nędzę naszej cywilizacji zawdzięczamy rolnictwu. Przedtem mieliśmy 2 miliony lat myślistwa i zbieractwa, piękną sztukę jaskiniową, świat który wyglądał podejrzanie utopijnie, złoty wiek w porównaniu z wielką ilością problemów, którą przynosi rolnictwo. W pewnym sensie, rolnictwo jest upadkiem chwały. Nie chcę być reakcyjny, nie chcę być luddystą – po prostu wytykam coś, co jest bardzo oczywiste i prawdziwe, ale uświadomienie sobie tego zajęło dużo czasu ludziom cywilizowanym. W latach ’60 antropolog Marshall Sahlins odkrył, że społeczności myśliwskie i zbierackie, które istnieją dzisiaj, pracują przeciętnie 4 godz. dziennie aby zdobyć pożywienie, podczas gdy społeczności rolnicze pracują przeciętnie 16 godz. Przez spiżarnię myśliwych – zbieraczy przechodzi ponad 200 rodzajów pożywienia w ciągu całego roku, podczas gdy prymitywni rolnicy jedzą przeciętnie około 20.

Hakim Bey (właśc. Peter Lamborn Wilson), ur. 1945 w Nowym Jorku, amerykański pisarz, przedstawiciel postanarchizmu, znany głównie jako autor „Tymczasowej Strefy Autonomicznej”.

W mgłach z mąki i zapachów w otoczeniu fiolek przypraw ci pradawni magowie tworzyli kuchenną magię – prawdziwy pokarm, ożywcze eliksiry, których tajemne składniki rozkodowywały ciężkie programy gadzich płaskich mózgów i umysłów. Kuchnia to koń trojański – obosieczna broń od wieków używana jako narzędzie wpływu. To zaklinanie i zdejmowanie klątw, to narzędzie kontroli i jeden z najbardziej fundamentalnych warunków istnienia. W tej chwili nad kuchnią krążą ponure modernistyczne ptaszyska chemiozy – chujozy, teflonowe teletubisie, pokraczne imitacje dawnych magów ze swoimi niklowanymi zestawami kuchennymi „made in china” w czapach z włókna szklanego i po tych kursach niebezpiecznego bezpieczeństwa i silikonowych rękawiczkach. Wszystko równo pokrojone, laboratoryjnie po porcjowane i wyjałowione jak pola homogenicznych genetycznie zmutowanych mono upraw epoki 3.0 doom. Przewodniki kulinarne i gwiazdki z nieba uciech minimalnych, rankingi i zawody – hell kitchen. Roboty kuchenne w kombinezonach z mikserami sztucznych smaków i uniwersalną formułą pod nazwą – glutaminian sodu. Zawodowi mordercy magii – przemysł gastronomiczny i ich inkubowany neuromarketing.  Nóż w mózg – to jest moja odpowiedź. Nieprzewidywalność – to jest moja recepta. Spontaniczność – to jest mój sposób. Ten wyścig laboratoryjnych ludzio – szczurów w zaspokajaniu mózgu – monstrum spreparowanym i sztucznym smakiem to jedynie transakcja handlowa, słaby deal. Pożywienie – trutka, wspomagacz tresury i olej napędowy do biegania w kole. Widzę obraz na ścianie – wielkie miasta wyścielone milionami kołowrotków z podajnikami sztucznej karmy i biegające w nich ciała pożerające inne ciała tych słabszych i bardziej bezbronnych istot. Obraz jest zaklejony ofertą handlową, folderami z biedronko – tesco – ikei, jednak na szczęście są jeszcze ci którzy wmalowują w ten układ nowe twórcze wzory i potrafią złamać te skostniałe kody i przejrzeć motywy ich architektów.  Umysł to nie mózg. Jedzenie jest czynnością bardziej intymną od seksu, bowiem to co wkładasz zostaje w środku i krąży po tobie. Coś zostaje, a wydalasz skorupę. W pokarmie jest życie, coś bardzo pierwotnego dlatego kuchnia jest tak istotna. Jestem zdania, że okrucieństwo tego świata i jego skala eksplodowała z trawienia śmierci.

Ponieważ rolnictwo jest tak traumatyczne dla ludzkiego społeczeństwa, sprawia że zaczyna istnieć potrzeba żywej, szamańskiej, magicznej więzi z roślinami. Wcześniej, rośliny były jak inne istoty, teraz są obcymi duchami rosnącymi w lesie.

Hakim Bey

DSC_3129-001

Te ciemne gęste soki zostały jak złogi, bagna – ciemne i ponure. Wszechświat naszego ciała opanowało zło w czystej postaci – zamykając nas w klatce uwarunkowania. Przykuwając do klatki i karuzeli taniego, tandetnego mniej wesołego miasteczka ludzi mutantów i ich smutnej hodowli. Przestaliśmy czytać dobre bajki, widzieć dobre duchy, kołysać się w objęciach wysokich traw i mleczy na łąkach pokrytych świeżą rosą i skąpanych w słońcu. Zeszliśmy w mroczne suche doliny Boga Mózgu i jego poćwiartowany świat gotowy jak formy do wypieku i ciasta w proszku i rzędy pordzewiałych haków nadzianych naszą własną klęską. Można tu być przez jakiś czas, obejrzeć, pozwiedzać, zajrzeć tu i tam, zacząć stopniowo widzieć w ciemności. Zacząć przemieniać odór w zapach, szukać tych ziaren, które wydadzą dobry plon pomimo bagna. Chronić zalążki dobrego ducha. Chronić życie. To jest moja kuchnia.

Wszystko jest nawzajem powiązane, a węzeł to święty. A zgoła nic nie ma, co by nawzajem było sobie obce. Ułożone to bowiem zostało we wspólny ład i współtworzy porządek w porządku tego samego świata. Jeden bowiem jest świat, a składa się nań wszystko, i bóg jeden we wszystkim, i jedna istota, i jedno prawo, jeden rozum wspólny wszystkich stworzeń rozumnych i prawda jedna. I jeden wreszcie ideał doskonałości stworzeń o wspólnym pochodzeniu i wspólnym rozumie.

Marek Aureliusz, Rozmyślania (Księga siódma, akapit dziewiąty)

Polecam:

Jedzenie na naszym talerzu to ostatnie ogniwo globalnego systemu produkcji żywności, który prowadzi wprost do zagłady Ziemi. Warto być tego świadomym wybierając się do supermarketu.

Zmowa koncernów spożywczych i finansistów doprowadziła do powstania firm-szarańczy, które produkują żywność na masową skalę, jak najmniejszym możliwym kosztem. Jedynym ich celem są szybkie zyski. Rabują zasoby naturalne, aż do całkowitego ich wyczerpania. Zniszczywszy jedno miejsce przenoszą się gdzie indziej, dokładnie tak, jak robi to stado szarańczy.

Liberti śledzi największych producentów wieprzowiny – najczęściej spożywanego mięsa; soi – najbardziej poszukiwanego warzywa strączkowego; tuńczyka w puszce – drugiego (po krewetkach) najczęściej sprzedawanego produktu pochodzenia morskiego oraz koncentratu pomidorowego, wyrobu z najpopularniejszego na świecie warzywa. Te produkty stanowią podstawę diety większości światowej populacji, a zarazem przyczynę największych szkód wyrządzanych Ziemi przez przemysł spożywczy.

Dziennikarz ostrzega: obecny system żywieniowy jest nie do utrzymania. Pora poważnie się zastanowić, co dalej.

Stefano Liberti – nagradzany dziennikarz i producent filmowy. Współpracuje m.in. z „Internazionale”, „Le Monde Diplomatique”, „El Pais” czy „Al. Jazeera English”. W 2008 r. wydał książkę „Na południe od Lampeduzy”, której przyznano nagrodę “Indro Montanelli”. W 2011 napisał “Land grabbing. Journeys into the new colonialism”, która została przetłumaczona na angielski, francuski, niemiecki, hiszpański, koreański oraz chiński. Jest reżyserem filmów “The hell of child-wizards”, “Closed sea” (wraz z Andreą Segre), “Container 158” (z Enrico Parentiego), “Soyalism” (również z Parentim).

54612701262KSTristram Stuart ukazuje w swojej – nomen omen – rewolucyjnej książce, jak różnorodne i głębokie są źródła tego, co nazywamy wegetarianizmem, a co określa nie tylko sposób odżywiania się czy postawę etyczną, ale także sposób postrzegania świata. Śledzi oddziaływanie filozofii Wschodu i wielkich religii Indii, które odcisnęło się już na myśli Pitagorasa czy Sokratesa. Analizuje interpretacje chrześcijaństwa, wedle których człowiek nie został stworzony, by jeść mięso („Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie narodził się, aby być drapieżnikiem” – tak ujął to, choć z innych pozycji, Albert Einstein). Bada pisma wielkich myślicieli i twórców: Francisa Bacona, Isaaca Newtona, Kartezjusza, Woltera czy Percy’ego Shelleya i znajduje w nich tę samą niechęć do zabijania zwierząt i to samo przekonanie o dobroczynnym wpływie bezmięsnej diety, które podziela jakże wielu współczesnych. Bezkrwawa rewolucja zyskała wielką popularność w USA i Wielkiej Brytanii. Zawdzięcza ją nie tylko skrupulatności Tristrama Stuarta i jego imponującej wiedzy, ale także niebagatelnemu talentowi literackiemu autora, dzięki czemu książkę czyta się z niebywałą przyjemnością.

Zrozumienie dziejów naszych idei stawia współczesną kulturę w uderzająco nowym świetle i pozwala zrewidować nasze najgłębiej zakorzenione przekonania. Wczesna historia wegetarianizmu ujawnia, jak starożytna etyka abstynencji, nauki medyczne u swoich początków oraz filozofia indyjska głęboko i w nieoczekiwany sposób wpłynęły na zachodnią cywilizację. (fragment)

Mocna rzecz. Sugestywna, wszechstronna – kopalnia wiedzy… Argumenty Stuarta naprawdę zmieniają perspektywę. („The New York Times Book Review”)

 

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

DLA WĄTROBY

ROLA WĄTROBY I PĘCHERZYKA ŻÓŁCIOWEGO

WEDŁUG TRADYCYJNEJ MEDYCYNY CHIŃSKIEJ JAKOŚĆ WĄTROBY DECYDUJE O NASZYM ŻYCIU. ZNAJĄC JEJ WIELKI WPŁYW NA ORGANIZM LUDZKI, TAKI OSĄD PRZESTAJE DZIWIĆ. ORGAN TEN JEST NICZYM GENERAŁ RUSZAJĄCY DO BOJU, A JEGO POMOCNIKIEM, ORGANIZATOREM JEST PĘCHERZYK ŻÓŁCIOWY – RAZEM TWORZĄ OBIEG WĄTROBY.

Rola wątroby polega na gromadzeniu i rozprowadzaniu krwi, ułatwiając tym samym pracę serca i śledziony. Rolą pęcherzyka żółciowego jest wspomaganie pracy wątroby w regulowaniu Chi, gromadzenie i wydzielanie żółci – cennej substancji pobudzającej procesy przyswajania, trawienia i wydalania, co wspomaga pracę żołądka i jelit.

Wątrobie szkodzą m.in. przetworzona żywność, fast-foody, chemikalia, nadwyrężanie i przeciążanie wzroku (zwłaszcza przed komputerem), pracoholizm, długie stanie i siedzenie bez możliwości przemieszczania się czy położenia, „zarywanie nocy”, brak spacerów i świeżego powietrza, a także negatywne emocje (szczególnie długo tłumione).

Na wątrobę regenerująco działają drzemki. Wystarczą 1-2 drzemki dziennie (lub spokojne leżenie z zamkniętymi oczami) przez 15 minut, bowiem narząd ten odnawia się tylko w pozycji horyzontalnej lub półleżącej. Zapracowane osoby powinny codziennie korzystać z tego rytuału, a wiosną – wszyscy. Jeśli mamy możliwość, możemy zdrzemnąć się w dzień między 11.00 a 15.00, bo wtedy przypada minimum wątroby. Jeśli chcemy wyrównać energię w wątrobie i pęcherzyku, kładźmy się do łóżka ok. 22.00, a najpóźniej przed 23.00. Od 23.00 do 1.00 regeneruje się pęcherzyk (przypada jego maksimum), a zaraz po nim, od 1.00 do 3.00 – wątroba.

Tkanki, na które wątroba i pęcherzyk mają bezpośredni wpływ to: ścięgna, więzadła, mięśnie, nerwy obwodowe, oczy, brwi, zewnętrzne narządy płciowe, paznokcie. Wspomniane organy mają też związek z kręgosłupem, odpowiadając za jego napięcie mięśniowe. Prawidłowa praca obiegu wątroby daje giętkość kręgosłupa, elastyczność ścięgien i stawów, siłę oraz szybkość mięśni, dobrą sprawność, siłę spojrzenia, dobry wzrok.

Płyny związane z obiegiem wątroby to łzy i żółć.

Na poziomie emocjonalnym wątroba odpowiada głównie za złość i umiejętność jej asertywnego wyrażania. Przy nadmiarze energii w tym narządzie wybuchy złości i napady agresji są trudne do opanowania, natomiast w przypadku tłumienia złości, człowiek jest przygnębiony, zdołowany. Zbyt długie trwanie w takich stanach emocjonalnych prowadzi do poważnych zmian chorobowych w organizmie i odbija się na osobowości. Najlepszym sposobem na odreagowanie agresji jest jej twórcze rozładowanie, bowiem wątroba odpowiada za kreatywność. Sprzyjają temu wszelkie zajęcia artystyczne, np. śpiew, taniec, gra na instrumentach, malarstwo. Nie tylko uwalniamy wówczas emocje, ale i ewentualny zastój krwi w wątrobie.

Natomiast pęcherzyk żółciowy odpowiada za decyzyjność – umiejętność podejmowania szybkich i trafnych osądów. Problemy w tym narządzie (np. tworzenie się kamieni żółciowych) powoduje często niemoc, blokadę w podjęciu decyzji lub podejmowanie niewłaściwych, krótkowzrocznych (tu znów nawiązanie do wątroby i wzroku).

Kolor zielony działa na wątrobę kojąco, dlatego osoby przepracowane, nerwowe, tłumiące w sobie złość, powinny jak najczęściej przebywać na łonie natury. Spokojny, świadomy spacer po parku, lesie potrafi czynić cuda. Regeneruje się wzrok i system nerwowy, pojawia się dystans do problemów, o który trudno, gdy wątroba źle funkcjonuje.

Podsumowując, jeśli praca obiegu wątrobowego jest w porządku, to cieszymy się równowagą emocjonalną, zdrowym rozsądkiem i bystrym umysłem, naturalnym wdziękiem i gibkością ciała, potrafimy być tolerancyjni, energiczni i precyzyjni w działaniu.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

GNIEW I CYTRYNA

IMG_9091

Ostatnią emocją jest gniew – niechęć. W systemie medycyny chińskiej jest to gorąca emocja, która ma zdolność poruszania energii. Złość i nienawiść są związane z wątrobą a agresywność z woreczkiem żółciowym. Gniew, agresja i nienawiść prowadzą do paranoicznej wizji, którą można określić mianem – piekła – braku przestrzeni. Umysł uwarunkowany tymi emocjami doświadcza niewyobrażalnych cierpień, ponieważ wizja jakiej doświadcza staje się wrogiem.

Wiosna to ożywienie, nadejście żywej witalnej energii. Wzrastające Yang – czyli jakość, która jest aktywna, twórcza, to ruch, który pobudza do życia. Jest to czas oczyszczenia i wzrostu, okres naszej młodości i najbardziej dynamicznego rozwoju – wiosna, młodość, pobudzenie w systemie narządów związany z naszą wątrobą i woreczkiem żółciowym. Energia wznosi się wiosną, osiąga swoje maksimum latem (ogień – serce – max. yang), równoważy w przemianie ziemi (późne lato – okres żniw) i zaczyna opadać jesienią, by w zimie wejść w stan spoczynku i regeneracji (max. yin). W cyklu dobowym czas regeneracji naszego woreczka żółciowego i wątroby to okres od godziny 23 do 3 w nocy. Od godziny 23 w naszym woreczku wydzielana jest żółć, która pomaga w trawieniu tłuszczy, a od godziny pierwszej w nocy pracę rozpoczyna nasza wątroba, która jest odpowiedzialna za regenerację krwi i dbanie o prawidłowy przepływ energii qi (Qi – jest po prostu energią życiową, często w systemach duchowych nazwana „praną”). Wątroba kontroluje ilość oraz prędkość krążącej po organizmie energii Qi i substancji, a czynnikiem, który ma bardzo negatywny wpływ na swobodny przepływ energii są toksyczne emocje jak gniew, złość i nienawiść.

W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej podobnie jak w naukach buddyjskich przeszkadzające emocje i nasza niezdolność do ich uwalniania są główną przyczyną zaburzenia na poziomie fizycznym (choroba – brak równowagi) jak i na poziomie duchowym (rozproszenie) – stając się głównymi przyczynami cierpienia i tworzenia warunkującego nas mechanizmu przyczyny i skutku – zwanego „karmą”. Nasza świadomość staje się pewnymi jakościami – aspektami o określonych funkcjach, a ponieważ nasze ciało jest też świadomością czymś żywym i inteligentnym Chińczycy określili te jakości mianem duchów i w przypadku systemu wątroby i woreczka żółciowego nazwali to „Hun”. Hun w dużej mierze związane jest z naszą podświadomością z tak zwanym podświadomym magazynem wrażeń, wzorców i uwarunkowań – można byłoby to porównać do świadomości magazynującej lub podświadomości. W buddyzmie ciągłość strumienia świadomości określana jest mianem „reinkarnacji” i zgromadzone w umyśle wrażenia manifestują się w postaci tzw. „wizji karmicznej”, którą determinuje mechanizm przyczynowo – skutkowy warunkując to kim jesteśmy i w jaki sposób funkcjonujemy oraz okoliczności, które towarzyszą naszemu życiu. Nazywane jest to – uwarunkowaną egzystencją – cierpieniem – brakiem spokoju i funkcją praktyki duchowej jest wyzwolić nas z tego mechanizmu cierpienia.

Wyróżniane są trzy główne emocje – korzenie cierpienia: niewiedza jako pierwsza i fundamentalna, ponieważ nie rozpoznajemy podstawy naszej egzystencji – natury (samej przestrzeni) a zamiast tego warunkujemy się „wizją”, „obiektem” w ten sposób wytwarzając przyczynowo – skutkowe pole doświadczenia wierząc w realność naszych wrażeń – choć w rzeczywistości brak im podstawy – ponieważ wszystko jest współzależne (jak nasze poczucie „ja” – podmiotu). Ta fundamentalna ignorancja jest bezpośrednią przyczyną naszego cierpienia – ponieważ szukamy trwałego szczęścia w nietrwałych zjawiskach i stanach. Żyjemy w śmiertelnym ciele doświadczając świata, który wciąż się zmienia – doprawdy ciężko oczekiwać trwającego szczęścia w tak ograniczonym nietrwałością wymiarze istnienia.

Drugą emocją jest pożądanie, które powoduje rodzaj niezaspokojonego głodu, który wciąż wymusza na nas poszukiwanie wrażeń i nieskończoną ilość doświadczeń w których próbujemy odczuć zadowolenie i potwierdzić własne istnienie. Można powiedzieć, że kapitalistyczno – materialistyczna utopia w jakiej żyjemy w Zachodniej Europie jest zbudowana na pożądaniu – podobnie jak sama bezpośrednia przyczyna – rozmnażanie.

Ostatnią emocją jest gniew – niechęć. W systemie medycyny chińskiej jest to gorąca emocja, która ma zdolność poruszania energii. Złość i nienawiść są związane z wątrobą a agresywność z woreczkiem żółciowym. Gniew, agresja i nienawiść prowadzą do paranoicznej wizji, którą można określić mianem – piekła – braku przestrzeni. Umysł uwarunkowany tymi emocjami doświadcza niewyobrażalnych cierpień, ponieważ wizja jakiej doświadcza staje się wrogiem. Jest to stan wojny – mordowania, który w naszym wymiarze istnienia wciąż jest obecny, gdyż wszyscy mamy ten potencjał w sobie. Ostatnie dwie krwawe wojny światowe pełne bestialstwa i okrutnych praktyk w postaci obozów zagłady ukazują czym jest nienawiść i do czego prowadzi.

Zrzut ekranu 2020-03-10 o 17.52.50Buddyzm nie jest zainteresowany szukaniem sposobów na zamaskowanie lub przekierowanie gniewu. Życie jest krótkie i powinniśmy je przeznaczyć na doskonalenie własnej osoby. Nie mamy czasu na to, aby się wygłupiać i bawić się swoim życiem. Poszukujecie szczęścia? Jeśli tak, powinniście zacząć od przyznania: „Czasami mam ochotę wpaść w gniew. Nie jestem idealny”. Następnym krokiem jest zdobycie informacji na temat gniewu. Powinniście się dowiedzieć, czym jest ta emocja i dlaczego ją odczuwacie. Rozumienie problemu jest pierwszym krokiem w kierunku jego rozwiązania.

Alubomulle Sumanasara. „Uwolnij się od gniewu”.

Mówi się, że to właśnie gniew jest najbardziej destrukcyjną emocją i taka jest właśnie prawda – gniew podsycany nienawiścią – to Piekło i każdego dnia możemy widzieć jak radykalizuje się świat i ludzie pod wpływem tych emocji. Faszyzm, rasizm, seksizm, wszelkiego rodzaju szowinizmy i postępująca nietolerancja, wykluczenie i agresja wytwarzają okoliczności, które stają się żyznym polem walki.

Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

WIOSNA W KUCHNI

Smak kwaśny to domena wiosny i przemiany drewna. Jest związany z wątrobą i pęcherzykiem żółciowym. Ta specyficzna cierpkość oznacza, że jego natura jest ściągająca a funkcja polega na gromadzeniu i ochronie cennych płynów w organizmie, a także krwi. Kwaśny jest ochładzający i wzmacnia yin w organizmie jest idealny kiedy nasz umysł jest chaotyczny i rozbiegany wówczas wpływa na zdolność koncentracji i przytomności. Ten smak najbardziej wyrazisty jest w czarnej i zielonej herbacie oraz w liściach jeżyn.

W systemie medycyny tybetańskiej kwaśny jest związany z żywiołami ziemi i ognia i także uspokaja „lung” – wewnętrzny wiatr – siłę poruszającą w naszym organizmie, który można porównać do Qi. W nadmiarze smak kwaśny może powodować rozdrażnienie i nerwowość, a na poziomie ciała szkodzi napięciu mięśni oraz ścięgien i zatrzymuje wodę w organizmie, więc kiedy jest gorąco dobrze pić wodę czy płyny z domieszką czegoś kwaśnego.

Nadmiar emocji gniewu i złości oraz powszechny stres jaki funduje nam współczesny żywot mieszkańca wielkich aglomeracji miejskich gwarantuje duże zaburzenia wątroby często powodując nadmierne rozgrzanie tego narządu wówczas dobrze stosować dietę ochładzającą. Typowe objawy to zaczerwieniona twarz, suche i zaczerwienione oczy, wysokie ciśnienie krwi, przyspieszony puls, a w przypadku bardzo częstego zastoju qi wątroby mamy do czynienia z alergiami, występowanie obrzmień, guzów, napięty brzuch, zaburzenia trawienia, dokuczliwe zmęczenie i odczuwalny ból mięśni – wówczas ostre przyprawy i nieduże ilości wysokoprocentowego alkoholu mogą być pomocne jednak najlepsza w tym przypadku jest terapia ziołowa i akupunktura oraz ćwiczenia takie jak joga czy qi gong.

Wiosna to okres kiedy zaczyna się ruch energii, która wzrasta i dąży do maksymalnej ekspansji latem kiedy występuje maximum energetyczne dlatego w żywieniu podczas okresu wiosennego najważniejsze jest zadbanie o wzmocnienie Qi i mieć pozytywne oddziaływanie na wątrobę i śledzionę. Najlepsze są produkty lekko ogrzewające, które „wznoszą energię”. Idealne są kiełki, zielone części warzyw bulwiastych, młode i świeże warzywa, trawy pszenicy i jęczmienia, ostre przyprawy poruszające energię jak bazylia, majeranek, rozmaryn, kmin, liść laurowy, czosnek, chili i imbir etc. Niewskazane są ciężkie i tłuste pokarmy i nadmiaru smaku kwaśnego oraz używanie zbyt dużo soli. Dobrze działają napary z mięty z dodatkiem miodu lub agawy. Dobrze jeść młode ziemniaki, marchewkę, strączki, młodą kapustę, szparagi, karczochy, sałaty, rzodkiew i groszek.

Ziarna zbóż mają w sobie również ogromny potencjał wzrostu i dobrze spożywać je w tym okresie. Generalnie jest to czas kiedy surowe produkty roślinne i owoce są dobrze trawione – dlatego jest to dobry czas na diety raw. Jeżeli chodzi o gotowanie, to wiosną gotujemy krócej jednak dobrze robić to w wyższej temperaturze by zachować składniki odżywcze, idealne jest gotowanie na parze lub saute. Na wiosnę dominującym czynnikiem patogennym jest wiatr i bardzo łatwo jest złapać objawy przeziębienia lub grypy – bardzo pomocne są wówczas produkty o łagodnie ostrym smaku jak cebula, dymka i imbir. Dlatego podczas takich dolegliwości nie wskazany jest smak kwaśny ponieważ jego natura ściągająca spowoduje że patogen wejdzie głębiej w organizm. Należy właśnie otworzyć pory skóry i używać ostrych przypraw by zaburzenie opuściło organizm. Natomiast smak kwaśny wskazany jest przy nadmiernych potach, krwotoków, wypadania narządów, hemoroidów czy nietrzymania moczu. Smak kwaśny jest pewnego rodzaju antidotum na ciężki i tłusty pokarm ponieważ rozpuszcza tłuszcze i białka jest także wspierający podczas przyswajania przez organizm minerałów poprawiając ich przyswajanie.

PRODUKTY W PRZEMIANIE DREWNA

WARZYWA

BAKŁAŻAN, OCHŁADZAJĄCA, SŁODKI, LEKKO GORZKI

  • OCHŁADZA KREW I GORĄCO

KAPUSTA KISZONA, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • OCHŁADZA GORĄCO W JELICIE I ŻOŁĄDKU

KARCZOCH, OCHŁADZAJĄCA, GORZKI, LEKKO SŁODKI

  • OCHŁADZA GORĄCO WĄTROBY

POMIDOR, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, SŁODKI, KWAŚNY

  • WZMACNIA YIN WĄTROBY

SZPINAK, OCHŁADZAJĄCA, SŁODKI, LEKKO GORZKI

  • OCHŁADZA WĄTROBĘ I KREW

OWOCE

AGREST, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • OCHŁADZA GORĄCO, OCHŁADZA JELITO

ANANAS, OCHŁADZAJĄCA DO NEUTRALNEJ, SŁODKI, KWAŚNY

  • STYMULUJE TRAWIENIE

BRZOSKWINIA, NEUTRALNA DO OGRZEWAJĄCEJ, KWAŚNY, SŁODKI

  • ODBUDOWUJE PŁYNY CIAŁA

CYTRYNA, ZIMNA, BARDZO KWAŚNY

  • ROZPRASZA GORĄCO

GREJPFRUT, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, KWAŚNY

  • GASI PRAGNIENIE, ZSYŁA W DÓŁ QI

GRUSZKA, NEUTRALNA DO OCHŁADZAJĄCEJ, SŁODKI, LEKKO KWAŚNY

  • OCHŁADZA GORĄCO ŻOŁĄDKA, NAWILŻA

JABŁKO, NEUTRALNA DO OCHŁADZAJĄCEJ, LEKKO KWAŚNY, SŁODKI

  • ZATRZYMUJE BIEGUNKĘ

JAGODA, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • ŚCIĄGAJĄCE, ZATRZYMUJE BIEGUNKĘ

KIWI, ZIMNA, KWAŚNY, SŁODKI

  • OCHŁADZA GORĄCO

MALINA, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY, SŁODKI

  • LEKKO PRZECZYSZCZAJĄCE, MOCZOPĘDNE

MANDARYNKA, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • ODBUDOWUJE PŁYNY CIAŁA

MANGO, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY, SŁODKI

  • TWORZY PŁYNY CIAŁA I KREW

MORELA, NEUTRALNA DO OGRZEWAJĄCEJ, KWAŚNY, SŁODKI

  • UZUPEŁNIA PŁYNY CIAŁA

POMARAŃCZA, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, SŁODKI, KWAŚNY

  • ODBUDOWUJE PŁYNY CIAŁA

PORZECZKA, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • ŚCIĄGAJĄCE, TWORZY PŁYNY CIAŁA I KREW

RABARBAR, ZIMNA, KWAŚNY

  • ŚCIĄGAJĄCE, HARMONIZUJE JELITA

ŚLIWKA, NEUTRALNA DO OGRZEWAJĄCEJ, KWAŚNY, SŁODKI

  • OCHŁADZA GORĄCO WĄTROBY

TRUSKAWKA, OCHŁADZAJĄCA, SŁODKI, KWAŚNY

  • BUDUJE PŁYNY CIAŁA I KREW

ŻURAWINA, OCHŁADZAJĄCA DO NEUTRALNEJ, KWAŚNY

  • WZMAGA APETYT

ZBOŻA

ORKISZ, NEUTRALNA DO OGRZEWAJĄCEJ, SŁODKI

  • WZMACNIA QI ŚLEDZIONY

ORKISZ ZIELONY (SUSZONE, NIEDOJRZAŁE ZIARNO ORKISZU), OCHŁADZAJĄCA
SŁODKI, LEKKO KWAŚNY – OCHŁADZA GORĄCO WĄTROBY

PSZENICA, OCHŁADZAJĄCA, SŁODKI

  • ODBUDOWUJE QI, KREW I YIN

PSZENICZNE ZARODKI, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, SŁODKI, LEKKO OSTRY

  • OCHŁADZAJĄ GORĄCO WĄTROBY

PSZENNA MĄKA, NEUTRALNA DO OGRZEWAJĄCEJ, SŁODKI
-NAWILŻA, ODŻYWIA YIN

PSZENNE OTRĘBY, OCHŁADZAJĄCA, SŁODKI

  • WZMACNIAJĄ ŚRODKOWY OGRZEWACZ

ŻYTO, NEUTRALNA, SŁODKI, LEKKO GORZKI

  • WZMACNIA I ODBUDOWUJE QI

PRODUKTY MLECZNE

JOGURT, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, KWAŚNY, SŁODKI

  • ODŻYWIA YIN, OCHŁADZA JELITA

SEREK ŚMIETANKOWY, OCHŁADZAJĄCA DO ZIMNEJ, LEKKO KWAŚNY

  • NAWILŻA

ŚMIETANA KWAŚNA, NEUTRALNA DO OCHŁADZAJĄCEJ

  • KWAŚNY, SŁODKI

PRZYPRAWY

OCET WINNY, OGRZEWAJĄCA, KWAŚNY, LEKKO OSTRY

  • PORUSZA QI, ROZLUŹNIA STAGNACJĘ, POPRAWIA KRĄŻENIE, STYMULUJE WYDZIELANIE SOKÓW TRAWIENNYCH

KORZEŃ RABARBARU, ZIMNA, GORZKI

  • ŚCIĄGAJĄCE DLA JELIT, ROZLUŹNIA ZAPARCIA

MIĘTA PIEPRZOWA, OCHŁADZAJĄCA, OSTRY, LEKKO SŁODKI

  • OCHŁADZA GORĄCO, ROZRZEDZA ŚLUZ

SZCZAW, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • MOCZOPĘDNE, OCHŁADZA KREW

SZCZAWIK ZAJĘCZY (KONICZYNA, OXALIS ACETOSELLA), OCHŁADZAJĄCA
KWAŚNY – OCHŁADZA GORĄCO KRWI

HERBATA CZARNA, NEUTRALNA, GORZKI

  • STYMULUJE PRACĘ ŻOŁĄDKA I JELIT

HERBATA ZIELONA, OCHŁADZAJĄCA, GORZKI

  • ODŻYWIA YIN SERCA I WĄTROBY

KWAS CHLEBOWY, OCHŁADZAJĄCA, KWAŚNY

  • CHRONI PŁYNY CIAŁA (POMAGA ZACHOWAĆ)

OCET JABŁKOWY , NEUTRALNA, KWAŚNY, LEKKO OSTRY

  • PORUSZA QI, ROZLUŹNIA STAGNACJĘ, WZMAGA APETYT

OCET Z WINA CZERWONEGO, OGRZEWAJĄCA, KWAŚNY

  • PORUSZA QI, ROZLUŹNIA STAGNACJĘ, WZMAGA APETYT
Zwykły wpis
TEKSTY O ŻYWIENIU

JESIEŃ I EMOCJE

Jesień to czas kiedy żywiołowa energia Yang zaczyna słabnąć i zaczyna się wzrost bardziej pasywnej i zorientowanej wewnętrznie energii Yin. To ruch do wnętrza co uzmysławia nam pogoda i zmiany w naturze. W pierwotnych szamanizmie chińskim ten ruch reprezentuje Biały Tygrys, który jest związany z cnotą i moralnością. Dotyczy to także studiowania i przyswajania wiedzy na wzór całej natury, która kieruje się do wewnątrz i magazynuje siłę witalną głęboko kierując ją do nasion i korzeni.

W holistycznym systemie tradycyjnej medycyny chińskiej jak i w wielu starożytnych tradycjach duchowych świadomość – przestrzeń jest tym co stanowi podstawę istnienia. Nie tylko jako jej indywidualne centrum wskazuje się serce – ducha shen, a całe ciało, a głównie systemy narządów powiązane ze sobą w cyklu wzajemnych relacji. W tak kompleksowym systemie medycznym zdrowie rozumiane jest zarówno na poziomie fizycznym, emocjonalnym jak i duchowym – dlatego pojęcie harmonii czy równowagi ma tutaj tak fundamentalne znaczenie. Równowaga dwóch prymarnych energii YIN i YANG pozwala na manifestację pozytywnych właściwości i rozwoju na drodze ewolucyjnej interakcji z Kosmosem jako odzwierciedleniem naturalnego porządku. Kluczowe znaczenie dla rozwoju ma zatem zrozumienie własnego istnienia na wielu wzajemnie współzależnych poziomach. Zaburzenie naturalnej równowagi prowadzi do choroby.

Kiedy uczciwie przyjrzymy się rzeczywistości w jakiej żyjemy zrozumiemy, że nasza kondycja jest uzależniona jest zarówno od warunków zewnętrznych jak i wewnętrznych, co stawia przed nami nie lada wyzwanie, bowiem już dawno zaburzyliśmy równowagę biologiczną i w coraz większym stopniu będziemy się konfrontować ze skutkami tej sytuacji w postaci zmian klimatycznych, zanieczyszczeń, wymierania gatunków i postępującej degradacji środowiska naturalnego. Jedyna naprawdę skuteczna metoda pracy z tymi okolicznościami jest związana z naszym indywidualnym życiem tu i teraz w tym wymiarze realnych i dość skomplikowanych problemów i wiąże się z koniecznością zmian i przewartościowania dotychczasowej „ekonomii wzrostu” jako skrajnie szkodliwego materialistycznego paradygmatu jaki ukryty jest za każdym mechanizmem współczesnej cywilizacji i ludzkich postaw jakie wyprodukowała.

IMG_7289

Podstawą naszego życia jest oddech i z punktu widzenia tradycyjnej medycyny chińskiej stanowi on jeden z trzech korzeni energii QI – pozostałe to nasza dziedziczona kondycja po przodkach i energia pozyskiwana z pokarmu. Zadbanie o środowisko w jakim żyjemy w takim samym stopniu jak o własne ciało i ducha jest konieczne by rozwój naszej świadomości mógł toczyć się dalej, bowiem tak naprawdę taki w moim przekonaniu jest sens istnienia. Degenerowanie swojego potencjału jest największą tragedią ludzkości. Energia i kreatywność jaką dysponujemy jest w stanie uzdrowić nas samych i życie wokół nas jednak wymaga od nas odpowiedzialności i empatii wykraczającej poza nasze jednostkowe i ludzko kolektywne ego, a to wymaga treningu, dyscypliny i wytrwałości. Mądrość naszych przodków w postaci tysięcy nauk i wskazówek wielu tradycji świeckich i duchowych to nieprzebrana skarbnica i źródło z którego wciąż można czerpać.

Jesień to czas kiedy żywiołowa energia Yang zaczyna słabnąć i zaczyna się wzrost bardziej pasywnej i zorientowanej wewnętrznie energii Yin. To ruch do wnętrza co uzmysławia nam pogoda i zmiany w naturze. W pierwotnych szamanizmie chińskim ten ruch reprezentuje Biały Tygrys, który jest związany z cnotą i moralnością. Dotyczy to także studiowania i przyswajania wiedzy na wzór całej natury, która kieruje się do wewnątrz i magazynuje siłę witalną głęboko kierując ją do nasion i korzeni. Reprezentuje to dojrzałość naszego życia, mądrość wynikającą z doświadczenia. Niezwykle istotne jest praca z emocjami, bowiem oddziaływają one bezpośrednio również na nasz organizm wpływając na osłabienie organów wewnętrznych i cyrkulację energii Qi. I tak podczas jesiennego okresu może nam doskwierać żal, obawy, poczucie ociężenia, stany depresyjne i smutek. Antidotum to praktykowanie współczucia i troski, oraz zaufanie do dobrotliwej natury nas samych, która jest pogodna i wspierająca przysłonięta przez nadmierne obawy i natłok skoncentrowanych na sobie i swoim stanie myśli.

IMG_7277

Nadmierny smutek niszczy płuca, które zamieszkuje duch „Po”, który jest energią najbardziej związaną z naszym fizycznym ciałem zwierzęcym aspektem obecnym w naszym wnętrzu. To duch (aspekt świadomości) umierający wraz z naszym biologicznym ciałem odpowiadający za odruchy bezwarunkowe. To aspekt struktury – danego czasu, miejsca i przestrzeni posiadający zdolność do zakotwiczenia w tu i teraz z ogromną rolą instynktu i woli przetrwania. Ludzie, którzy mają ten aspekt dominujący są bardzo osadzeni pragmatyczni i „ziemscy” myślący do przodu w kategoriach zapewnienia sobie optymalnych warunków. Mają dużą determinację i siłę przebicia. Żyją pełną piersią, jednak jest w tym dużo automatyzmu i egotyzmu.

Osłabione „Po” to brak odporności, pewności siebie i woli walki, to ludzie wycofani o słabej kondycji często pogrążeni w rozpamiętywaniu przeszłości, dlatego jesień często jest depresyjna dla ludzi wrażliwych i emocjonalnych. Receptą jest przebywanie w naturze podobnie jak praca z ziemią i żywiołami, poświęcanie czasu i uwagi na praktyczne zajęcia jak gotowanie smacznych rozgrzewających posiłków jest doskonałym lekarstwem na jesienną chandrę.

Zwykły wpis